Decyzja Donalda Tuska o odwołaniu członków rad Instytutów, które analizowały politykę Zachodu, to manifestacja służalczości wobec Niemiec - ocenił na antenie Telewizji Republika poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Jego zdaniem, mógł to być jeden z kamieni milowych, które musiały zostać spełnione, aby Polska otrzymała pieniądze z KPO.
Pod koniec grudnia Donald Tusk podjął decyzję o odwołaniu członków rad Instytutu De Republica, Instytutu Europy Środkowej, Instytutu Pokolenia, Instytutu Zachodniego oraz Instytutu Strat Wojennych. W skład rady tego ostatniego wchodzili autorzy raportu o stratach wojennych poniesionych przez Polskę w związku z agresją niemiecką w II wojnie światowej.
Do sprawy na antenie Telewizji Republika odniósł się poseł PiS Arkadiusz Mularczyk
Polityk zaznaczył, że celem części wspomnianych Instytutów było budowanie wizerunku Polski. - W dużej mierze w relacjach z Niemcami. Budowanie naszej perspektywy, ale również analityka tego, co dzieje się za Odrą, tego jak Niemcy postrzegają Polskę, jak Niemcy postrzegają wiele aspektów współpracy z Polską (...) Celem tych instytutu było budowanie polskiej "soft power" zarówno w relacjach polsko-niemieckich, ale szeroko rozumianym regionie, regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Celem tych Instytutów było też budowanie współpracy na forum ekonomicznym, gospodarczym, kulturalnym między krajami Europy Środkowo-Wschodniej - powiedział.
"Takie likwidowanie tych Instytutów, wyrzucanie ludzi, którzy mają dorobek, doświadczenie, wiedzę analityczną, dotyczącą tych obszarów, jest pozbawianiem państwa polskiego oczu i uszu na kierunku zachodnim"
Mularczyk przypomniał, że Niemcy od dawna prowadzą agresywną polityką wobec Polski. - Oczywiście nie swoimi rękami, tylko za pośrednictwem fundacji, thik-thanków, stowarzyszeń, lobbują za pewnymi tematami - powiedział.
"Jeśli Donald Tusk likwiduje te Instytucje, odwołuje ludzi, którzy wykonywali i nadal wykonują prace na tym kierunku, to jest manifestacja, pokazująca poddaństwo, służalczość rządu Tuska wobec Niemiec. Polska na kierunku niemieckim ma być głucha, niema. Mamy być realizatorem Berlina, czy Brukseli w Europie, być może i na świecie"
Jego zdaniem ta decyzja jest elementem polityki niemieckiej. - Trzeba powiedzieć jasno: być może jednym z kamieni milowych dla Donalda Tuska do zyskania środków unijnych było to, żeby pozbawić Polskę oczu i uszu na kierunku zachodnim, wycofać się z reparacji wojennych, wycofać się z analizowania strategii Niemiec wobec Polski, tak, żeby państwo polskie na kierunku zachodnim było ślepe, głuche, nieme - podkreślił.