Według umowy koalicyjnej, podpisanej w listopadzie 2023 r. pomiędzy liderami rządzącej koalicji, Małgorzata Kidawa-Błońska ma pełnić funkcję marszałka Senatu do 13 listopada, natomiast po 14 listopada kandydata na marszałka izby wyższej ma wskazać Koalicja Obywatelska.
Grodzki - który był marszałkiem Senatu w poprzedniej kadencji - rozmowie w Studiu PAP zwrócił uwagę, że do listopada jest dużo czasu, a wewnątrz izby „nie ma na razie szczególnego napięcia czy rozmów na ten temat”.
Dopytywany, czy może być tak, że Kidawa-Błońska pozostanie na tym stanowisku do końca kadencji, odparł, że jest to możliwe. Na pytanie, czy sam objąłby tę funkcję ponownie, przyznał: „jeżeli taka propozycja by padła, to nie sposób odmówić w poczuciu odpowiedzialności i służby”. Zastrzegł jednocześnie, że decyzja w tej sprawie jest w gestii KO.
Teraz czas na rekonstrukcję rządu
Grodzki powiedział też, że nie widzi powodów, by umowa koalicyjna była zmieniona. Ocenił, że głosy niektórych koalicjantów uderzające w innych koalicjantów świadczą o tym, że „nie rozumieją oni istoty kontraktu politycznego czy zwykłej przyzwoitości”.
Zaznaczył, że rozmowy o rekonstrukcji rządu są domeną szefów partii. - Oczywiście, korytarzowo krążą przeróżne plotki, ale istota rzeczy jest prosta. Ten rząd ma być mniejszy, ma działać szybciej, ma być po prostu lepszy. I poważni politycy rozmawiają, zwłaszcza o personaliach, w dyskrecji, a tu trzeba powiedzieć, że nie chodzi w pierwszej kolejności o personalia, tylko o sprawność tego rządu. Więc specjalnie te negocjacje są dość szczelne - powiedział polityk KO.
- Różni negocjatorzy zajmują różne pozycje negocjacyjne, ale pozycje negocjacyjne a finalny efekt rozmów, to są naprawdę dwie różne rzeczy - dodał.