Doniesienia o tym, że Didier Reynders, były brukselski komisarz, jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy są dziś tematem nr 1 mediów. Nie tylko polskich, ale i zagranicznych. Radosław Sikorski, szef MSZ, zapytany o to przez dziennikarza Republiki, stwierdził, że "sprawy nie zna". Ba, zgodnie z tradycją - uderzył w przeciwników politycznych.
We wtorek belgijska policja pojawiła się w kilku miejscach związanych z pełniącym jeszcze do niedawna funkcję komisarza ds. sprawiedliwości Didierem Reyndersem. Służby wskazują, że zachodzi podejrzenie prania pieniędzy przy polityka. Chodzi o organizację National Lottery, na czele której stał w przeszłości. Przez blisko dekadę Reynders miał za pieniądze niejasnego pochodzenia kupować losy loteryjne, a potem zyski - już przeprane - przelewać na swoje konto.
Portal ftm.eu podaje, że przeszukań dokonano m.in. w prywatnych mieszkaniach Didiera Reyndersa, a eks-komisarz był przesłuchiwany do późnych godzin wieczornych we wtorek. Śledczy z działaniami czekali, że wygaśnie komisarski mandat Reyndersa, a to stało się w niedzielę.
Na portalu Niezalezna.pl przypomnieliśmy również inne afery z udziałem eurokomisarza:
Ciężko uwierzyć w to, że doniesienia o problemach b. unijnego komisarza nie dotarła do czołowych polityków. A jednak, Radosław Sikorski, stojący na czele polskiej dyplomacji, tak właśnie stwierdził.
Dziś w Brukseli, podczas konferencji prasowej, pytanie o zamieszanie wokół Reyndersa, zadał Sikorskiemu dziennikarz Republiki.
"Czy to nie jest przykład pokazujący degenerację niektórych elit brukselskich?" - zapytał Adrian Borecki.
Myślę, że mamy do czynienia z degeneracją niektórych elit opozycyjnych w Polsce. Przypominam, że mamy też zatrzymania i przeszukania.
- tak od odpowiedzi próbował migać się Sikorski. A przecież sprawa nie dotyczy żadnego z polskich polityków...
Dziennikarz ponowił pytanie: "ale jeśli chodzi o sprawę Reyndersa - jest Pan zszokowany?".
I ta odpowiedź mocno zszokowała...
"Nie znam tej sprawy. Ziobro nas pouczał o praworządności... Aha, myślałem, że chodzi o sprawy krajowe, bo rzeczywiście ten poziom hipokryzji jest zdumiewający..."
- wypalił szef MSZ.