Na antenie Telewizji Republika przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka opowiedziała o kulisach wtargnięcia prokuratury do siedziby KRS. Wskazała, że doszło do szeregu nieprawidłowości. - Wydaje mi się, że prokurator Piotr Myszkowiec chce przypodobać się nowej władzy - oznajmiła.
Wczoraj w towarzystwie policji do siedziby KRS wszedł prokurator Piotr Myszkowiec. To efekt postępowania prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, a wszczętego z zawiadomienia sędziów Włodzimierza Brazewicza i Grzegorza Kasickiego, czyli rzeczników dyscyplinarnych ad hoc powołanych przez ministra Bodnara. Z korytarza, na którym wykonywano czynności wypchnięto dziennikarzy, a do środka nie mogli dostać się również sędziowie KRS. Ostatecznie pancerne szafy z dokumentami zostały siłowo sforsowane.
O całym zajściu opowiedziała więcej na antenie Telewizji Republika przewodnicząca KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka. Zaznaczyła, że działania prowadzone w KRS od początku były podejrzane. Prokuratorzy nie przyszli do niej i nie przedstawili dokumenty na podstawie, którego chcą dokonać przeszukania. Problemem okazało się także wylegitymowanie. Zrobił to tylko jeden z nich, drugi - Piotr Myszkowiec - odmówił.
Pawełczyk-Woicka skomentowała również fakt, iż niedawno Myszkowiec próbował zostać sędzią, przez co oczywiście musiała zaakceptować KRS, która teraz jest przez niego nieuznawana. - Wydaje mi się, że już wtedy pan prokurator pracował w tym wydziale spraw wewnętrznych prokuratury krajowej, teraz chce bardzo pozostać w tym wydziale i chce się przypodobać nowej władzy, co też niedobrze świadczy chyba o koncepcji tej instytucji - powiedziała.
"Trudno mi powiedzieć, co się dzieje w prokuraturze, natomiast pan Myszkowiec wykazał się brakiem profesjonalizmu w mojej ocenie, no nic nie chciał mi powiedzieć"
"Zresztą doszło do takiego momentu, że tylko ja mogłam wchodzić pomiędzy rzeszę tych policjantów uzbrojonych po zęby, bo wszystkich wypychano. W końcu nas wszystkich wypchnięto z tych pomieszczeń, zamknięto te pomieszczenia na klucz i doszło do tych czynności"