Wczoraj na Florydzie odbyło się spotkanie ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego z amerykańskim przywódcą Donaldem Trumpem. Tematem rozmowy było zakończenie wojny na Ukrainie. Zełenski nie ukrywał, że niedzielny szczyt w Mar-a-Lago był owocny i, jak stwierdził, osiągnięto podczas niego "znaczące rezultaty".
Rzekomy atak dzień po sukcesie
Dziś z kolei Kreml informuje o rzekomej próbie ataku Ukraińców na rezydencję rosyjskiego przywódcy. Doradca Kremla ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow powiedział, że Władimir Putin osobiście o nim poinformował Trumpa. Przekazał, że w rozmowie telefonicznej z ostrzegł, iż w wyniku tego incydentu Rosja zmieni swoje stanowisko negocjacyjne w trwających rozmowach na temat zakończenia wojny.
Prezydent USA był zszokowany tą wiadomością, dosłownie oburzony, powiedział, że nie mógł nawet wyobrazić sobie tak szalonych działań
– przekonywał Uszakow, cytowany przez rosyjskie media. Trzeba pamiętać, że opisywana, rzekoma reakcja Trumpa to wersja Rosjan. Jak dodał Jurij Uszakow, Putin powiedział Trumpowi, że działania te „nie pozostaną bez odpowiedzi”. Uszakow - przypomnijmy - to dawny uczestnik tajnych rozmów z ludźmi Donalda Tuska (przede wszystkim z Tomaszem Arabskim) w 2010 r., niedługo przed zamachem smoleńskim.
"Próba storpedowania negocjacji"
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył wcześniej, że Ukraina próbowała zaatakować 91 dronami państwową rezydencję Putina w obwodzie nowogrodzkim. Dodał, że wszystkie bezzałogowce zostały zestrzelone. Ławrow nie przedstawił żadnych dowodów na te twierdzenia.
W reakcji na oskarżenia szefa rosyjskiego MSZ prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał je próbą „storpedowania negocjacji pokojowych” i kategorycznie zaprzeczył rosyjskim zarzutom.