Wojciech Orliński, publicysta piszący dla „Gazety Wyborczej”, napisał tekst dla brytyjskiego lewicowego dziennika „The Guardian”. Nie byle jaki. W jego treści szkaluje prezydenta Andrzeja Dudę i zgodnie z narracją koalicji 13 grudnia - odmawia mu konstytucyjnych prerogatyw. W tekście czytamy, że „prezydent w zasadzie nie ma żadnej władzy, a ułaskawienie przez niego posłów Mariusza Kamińskiego Wąsika i Macieja Wąsika to pałacowa farsa”.
Nie od dziś wiemy, że zagraniczne - a w szczególności - niemieckie media skrupulatnie obserwują polskie polityczne podwórko. Szczególnym obiektem ich zainteresowania jest teraz niezgoda między rządem Tuska, a prezydentem Andrzejem Dudą.
Tym razem, szkalujący prezydenta RP artykuł ukazał się nie w niemieckim, a w brytyjskim - lewicowym dzienniku. Napisany przez polskiego publicystę.
"Z zewnątrz może się wydawać, że w Polsce panuje zamieszanie, a demokracji grozi wykolejenie w wyniku farsy pałacowej, walki skrajnej prawicy lub obu"
- czytamy w tekście Orlińskiego na łamach „Guardiana”. Co więcej, ocenia on, że Wąsik i Kamiński to „zbiegli politycy”.
"Zostali aresztowani na początku tego miesiąca, po tym jak znaleźli schronienie w pałacu prezydenckim. Prezydent Andrzej Duda myślał, że może udzielić im azylu – ale jak się okazało, jego jednostka ochrony osobistej była lojalna nie jemu, ale nowemu rządowi i ułatwiła wydanie nakazu aresztowania. Byli ministrowie poszli do więzienia, ale po dwutygodniowym sporze prezydent w tym tygodniu udzielił im ułaskawienia"
- relacjonuje publicysta "Wyborczej". I jak dodaje: „władza prezydenta w Polsce ma charakter głównie ceremonialny”.
Dalej czytamy, że "prezydent nazywany jest „strażnikiem żyrandola” ze względu na element wystroju wielkiej sali balowej pałacu prezydenckiego".
"Polski prezydent ma konstytucyjne prawo weta, ale Duda rzadko go używał za czasów PiS. Rzadko korzystał ze swoich uprawnień"
"Duda próbuje teraz wykorzystać ten przywilej, aby zapewnić immunitet prawicowym politykom i ekspertom, którzy znaleźli się po niewłaściwej stronie historii"
"Aby chronić tę parę, Duda wypróbował żałosny plan „kryjówki w pałacu”. Kiedy to się nie udało, próbował wszcząć alarm na arenie międzynarodowej, wzywając UE, NATO, a nawet Światowe Forum Ekonomiczne w Davos do wyzwolenia „więźniów politycznych w Polsce” – wywołując jedynie uniesione brwi"
- drwi Orliński.
Im dalej, tym coraz bardziej kuriozalnie... Orliński uważa, że „Duda i Kaczyński wyglądają jak klasowe zbiry, którym w końcu oddano cios i po prostu nie wiedzą, co robić”.
"Nowa koalicja Tuska wykazuje się natomiast kreatywnością w znajdowaniu luk w kaftanie prawnym stworzonym dla niej przez poprzedni reżim"
- kąsa dalej dziennikarz „GW”.
"Dopóki sondaże będą sprzyjać jego rządowi, Tusk będzie miał niewielką motywację do zmiany kursu. Prawicowa opozycja nie może wiele zrobić, aby go powstrzymać. Jedyne, co może zrobić, to organizować protesty, które mogą być głośne i spektakularne, ale mimo wszystko będą daremne – podobnie jak protesty, które liberalno-lewicowa opozycja organizowała przez osiem lat. Nasz system zaprojektowano tak, aby utworzenie rządu było stosunkowo łatwe, a obalenie go prawie niemożliwe. Na dobre czy na złe, o polskiej polityce decyduje urna wyborcza"
- podsumowuje.
I choć w ostatnim czasie wydawało się, że "Wyborcza" ma przebłyski autorefleksji, to taki stan rzeczy potrwał naprawdę krótko. W końcu to "ich" dziennikarz i publicysta cieszy się z niszczenia demokracji w Polsce i promuje taka postawę w zagranicznych mediach...