Unijny pakt migracyjny, przyjęty wcześniej przez Parlament Europejski, został dzisiaj zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej. Stało się tak mimo zapewnień premiera Donalda Tuska, że "ma możliwości budowania sojuszy w UE” i dla Polski zablokuje ten mechanizm. – Jeżeli rząd Tuska, którego minister głosował przeciw, nie potrafił zorganizować mniejszości blokującej ten mechanizm, to należy to rozpatrywać wyłącznie w kategoriach pozornego weta na potrzeby toczącej się kampanii. Chcieli pokazać pozorny sprzeciw, doskonale wiedząc, że skoro nie ma mniejszości blokującej, to pakt wchodzi w życie. Jeżeli chcą jednak pokazać swoje negatywne stanowisko w tej sprawie, to powinni teraz bardzo szybko przygotować wniosek do TSUE, skarżący cały pakt lub poszczególne jego rozporządzenia, ponieważ nie ulega wątpliwości, że ten pakt łamie traktaty w wielu miejscach. Nie przypuszczam jednak, że tak się stanie – komentuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl Zbigniew Kuźmiuk (PiS).
Przyjęty pakiet zawiera łącznie 10 tekstów legislacyjnych. 9 kwietnia zaakceptował go Parlament Europejski. Głosowanie ministrów finansów i gospodarki na posiedzeniu we wtorek w Brukseli kończy więc proces legislacyjny. Większość regulacji ma obowiązywać dopiero od 2026 r.
Największe kontrowersje wzbudza tzw. mechanizm dobrowolnej solidarności, który zakłada rozlokowanie co roku co najmniej 30 tys. osób. Kraje członkowskie będą mogły alternatywnie zapłacić 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę lub wziąć udział w operacjach na granicach zewnętrznych Unii.
Platforma nie zablokowała paktu migracyjnego. Będziemy zmuszeni przyjmować nielegalnych imigrantów bądź płacić milionowe kary – ostrzega były premier Mateusz Morawiecki.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl Zbigniew Kuźmiuk (PiS) zwraca uwagę, że było to ostatnie głosowanie ws. paktu migracyjnego. Kolejnym krokiem będzie opublikowanie rozporządzenia w Dzienniku Urzędowym UE.
Jeżeli rząd Tuska, którego minister głosował przeciw, nie potrafił zorganizować mniejszości blokującej ten mechanizm, to należy to rozpatrywać wyłącznie w kategoriach pozornego weta na potrzeby toczącej się kampanii. Należą przecież do EPL – największej partii w Parlamencie Europejskim. Jej przedstawiciele rządzą w większości krajów. Były więc warunki do zorganizowania mniejszości blokującej. Nie zrobili tego. Nam było znacznie trudniej, ponieważ należymy do mniejszej frakcji politycznej, której reprezentanci rządzą tylko w jednym państwie – we Włoszech.
Jeżeli chcą jednak pokazać swoje negatywne stanowisko w tej sprawie, to powinni teraz bardzo szybko przygotować wniosek do TSUE, skarżący cały pakt lub poszczególne jego rozporządzenia, ponieważ nie ulega wątpliwości, że ten pakt łamie traktaty w wielu miejscach. Dlatego podstawy prawne do sporządzenia takiego wniosku są. Co więcej, jeżeli zostałby szybko przygotowany, w tej sprawie mogłyby nas wesprzeć Węgry, Słowacja i Czechy. Nie byłby to wniosek jednego kraju. Istnieją więc poważne argumenty prawne, by w taki sposób zablokować część rozwiązań. Nie sądzę jednak, by tak się stało.
Potwierdza to koniunkturalność i pustosłowie Tuska. Należą do Europejskiej Partii Ludowej, a ludzie EPL rządzą w wielu krajach. Tusk mógł próbować nie dać ograć się Brukseli. Jednak, jak widać, Tusk dał się ograć, mimo że zgłosił weto. Było to jednak weto taktyczne, na okoliczność kampanii wyborczej. Warto przypomnieć, co Tusk mówił w 2015 r. jako szef Rady Europejskiej. Wtedy straszył Polskę, że albo będziemy przyjmować imigrantów albo płacić. Innej opcji nie było. Lata minęły, a pod tym względem niewiele się zmieniło. Tylko sumy, które wchodzą w grę, są o wiele wyższe.
Na szczęście większość zapisów traktatu wchodzi w życie za dwa lata. Liczę na to, że skład Parlamentu Europejskiego ulegnie zmianie po nadchodzących wyborach i będzie możliwa zmiana przynajmniej części tych rozwiązań.