Odległość od Kijowa nie może uspokajać naszego sumienia - podkreśla polski premier w artykule napisanym z okazji pierwszej rocznicy rozpoczęcia agresji Rosji na pełną skalę na Ukrainę.
Czasem boję się, że na Zachodzie jest naprawdę dużo ludzi, dla których lunch w ulubionej kawiarni albo serial na Netfliksie są ważniejsze niż życie i śmierć tysięcy Ukraińców. Wszyscy jesteśmy świadkami tej wojny. Nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć: "Nie wiedziałem o ludobójstwie w Buczy". Wszyscy patrzymy na okropieństwa dokonywane przez rosyjską armię. Dlatego nie wolno nam być obojętnym. Imperialne plany Rosji sięgają dalej niż Ukraina. Ta wojna dotyczy nas wszystkich
- twierdzi Morawiecki.
Szef polskiego rządu wskazuje ponadto, że Rosja napędza światowy kryzys gospodarczy, deputinizacja to warunek suwerenności Europy, solidarność jest silniejsza niż strach, a odbudowa Ukrainy wzmocni Europę.
Premier przypomina o 12 miesiącach okrucieństwa Rosji na Ukrainie, o ludobójstwie w Buczy, Irpieniu i innych miejscowościach. „Rosja dopuszcza się najgorszych zbrodni. Zbiorowe mogiły, komory tortur, gwałty, porwania – to prawdziwy obraz rosyjskiej napaści” – zaznacza premier i dodaje, że „za nami także rok wielkiego bohaterstwa narodu ukraińskiego, który pod przywództwem Wołodymyra Zełenskiego stawia czoło rosyjskiemu imperium zła”.
Przed nami więc dwa scenariusze przyszłości Europy. Jeden to zwycięstwo Ukrainy i pokój na kontynencie. Drugi to zwycięstwo Rosji i ekspansja putinowskiego imperializmu. Jeśli Ukraina ma wygrać w tej wojnie, już dziś musimy myśleć o zmianie paradygmatu europejskiej polityki. Idea wspólnoty bezpieczeństwa i pokoju jest dziś jedynym możliwym modelem rozwoju. Równo rok po wybuchu wojny mamy jeden wspólny, solidarny cel: odbudować Ukrainę, wzmocnić Europę
- podsumowuje premier Morawiecki na łamach serbskiego dziennika.