Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Politycznie wygrani, przegrani i niepewni w 2025 r. Kto zyskał, a kto stracił? [ANALIZA]

Wydawać by się mogło, że podsumowanie roku pod kątem największych wygranych i przegranych polityki jest zadaniem łatwym. Zwłaszcza gdy analizuje się wydarzenia z ostatnich 12 miesięcy z walką o prezydenturę na czele. Nic bardziej złudnego.

Nawet w takim roku wcale nie jest łatwo o jednoznaczny werdykt, bo gdy niektórzy z kandydatów z niewielkim poparciem potrafili zamienić je później w większą rozpoznawalność i obecność medialną, inni, którzy wypadli lepiej od mizernych oczekiwań, potencjał szybko trwonili. Mamy też wielu polityków, nie tylko pośród prezydenckich kandydatów, którzy kończą rok, mając pewne powody do zadowolenia, ale bardzo szybko dowiemy się, czy ich zwycięstwo nie jest tylko pyrrusowe.

Zdecydowany numer jeden

Wyliczankę zacznijmy od tych, których obecność na liście wygranych jest oczywista, dopóki nie chcemy przyłączyć się do wyznawców teorii spiskowych i internetowych trolli, do dziś ślących w świat żądania ponownego liczenia głosów z 1 czerwca 2025 r. Ten wstęp zdradza już, że pierwszy na liście musi być prezydent Karol Nawrocki.

Bardzo długo lekceważony przez politycznych przeciwników i niedoceniany w pełni przez stałych i potencjalnych sojuszników, najpierw przeprowadził w niezłym tempie wyczerpującą kampanię wyborczą, po czym w wielkim stylu objął prezydenturę, by prowadzić ją w sposób godny, zjednujący mu kolejnych zwolenników.

Zarazem Nawrocki jest nad wyraz asertywny wobec skonfliktowanych z nim instytucji władzy, kontrolowanych przez premiera Donalda Tuska. Pozycję Nawrockiego potwierdzają kolejne sondaże popularności i internetowe interakcje z premierem, z których ten drugi wychodzi zawsze mocno poobijany. Jak w tę niedzielę, gdy Tusk oburzył się na prezydenta za przypomnienie oczywistej prawdy, przeciwko komu wymierzone było powstanie wielkopolskie. Porównania pozytywnych interakcji (tzw. ratio) dla Donalda Tuska wypadają wręcz miażdżąco.

U boku tego ostatniego na wielką gwiazdę wyrasta Zbigniew Bogucki. Polityk, który w zeszłym roku również przewijał się jako potencjalny kandydat PiS na prezydenta, dziś wyraża stanowisko Karola Nawrockiego jako szef jego kancelarii i zdobywa coraz większą rozpoznawalność, której zabrakło mu, by liczyć się w wyścigu o partyjną rekomendację. Bogucki prezydentem nie został, coraz częściej mówi się jednak, że to właśnie on, nie biorąc udziału w bieżącej szarpaninie partyjnych frakcji w PiS, powinien zostać kandydatem na premiera. Z kolei wysoka pozycja Nawrockiego (i Boguckiego) sprawia, że pomimo sporów wewnątrz partii i powtarzanych przez środowiska liberalne śpiewek o przegranej i końcu znaczenia Jarosława Kaczyńskiego, również prezesa PiS wpisać należy na listę zwycięzców. To on bowiem podjął jeszcze w 2024 r. decyzję o postawieniu na Nawrockiego i – nie ulegając licznym podszeptom – wytrwał w niej do końca. Dzięki temu prezydentem RP został po raz kolejny polityk wskazany przez Kaczyńskiego. Donaldowi Tuskowi sztuka taka udała się tylko raz, z Bronisławem Komorowskim, Jarosławowi Kaczyńskiemu po raz trzeci (licząc Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę, a nie licząc Lecha Wałęsy).

Republika w topowej formie

Do wygranych trzeba zaliczyć Telewizję Republika i wszystkie nowe media, które miały duży wpływ na przebieg kampanii prezydenckiej i uniemożliwiły realizację scenariusza, spisanego w gabinetach Alej Ujazdowskich i Woronicza. Wzrost oglądalności Republiki i potwierdzenie dominacji wśród stacji informacyjnych mówią same za siebie. Kto jeszcze zasługuje na miano wygranych? Trzeba też wskazać na Grzegorza Brauna, choć ten sukces wiele osób martwi, zważywszy na coraz mocniej widoczną w jego przekazie uległość wobec Rosji; Marka Wocha, który będąc jednym z mniej znanych kandydatów, potrafił zdobyć dużo więcej sympatii niż głosów i dziś zyskał sobie stałe miejsce w politycznych dyskusjach, ale i ciekawą pozycję przed wyborami parlamentarnymi; wreszcie Krzysztofa Stanowskiego, który wybory wykorzystał do promocji Kanału Zero i na tym polu odniósł niewątpliwy sukces, będący punktem wyjścia do wzmacniania swojej pozycji na rynku medialnym.   

Strefa spadkowa

Mamy wreszcie osoby, które zapisujemy po stronie wygranych, ale w dole tabeli – w „strefie spadkowej”. Oczywista jest tu pozycja Donalda Tuska. Wbrew nadziejom wielu władzy nie odebrały mu ani wybory prezydenckie w USA, ani w Polsce, a jego partia w sondażach trzyma się dobrze, czasem nawet rośnie. Dzieje się to jednak kosztem nie tylko narastającej polaryzacji społecznej, lecz także osłabienia koalicjantów, co sprawia, że Tusk przyszłe wybory może wygrać i znaleźć się w sytuacji PiS z roku 2023, czyli bez zdolności koalicyjnej. Podobnie wygląda pozycja Włodzimierza Czarzastego, który spełnił marzenie o zostaniu marszałkiem Sejmu, choć dzieje się to kosztem ostatecznego upadku Lewicy. Po drugiej stronie sceny Sławomir Mentzen trwoni swój dobry wynik z wyborów, ulegając emocjom, wycinając partyjną konkurencję i nie radząc sobie z rosnącą popularnością Konfederacji Korony Polskiej Brauna.

Obaj najwięksi przegrani 2025 r. nie musieli nimi być. Rafał Trzaskowski miał szansę na wygraną w wyborach, ale uniemożliwiły ją najpierw udawanie w kampanii kogoś innego, które kandydata ośmieszyło bardziej niż jego prawdziwy wizerunek, a później medialna szarża Tuska. Tusk wyszedł z niej cały, choć do dziś wypomina mu się przywołanie postaci Jacka Murańskiego jako argumentu przeciw Nawrockiemu, Trzaskowski natomiast przegrał, dobity jeszcze swoją dwugodzinną, niepotwierdzoną prezydenturą. Boleśnie przegrał też Szymon Hołownia. Były marszałek Sejmu miał swoje dobre momenty, pomógł przecież w przełamaniu monopolu TVP, biorąc udział w debacie Republiki, co było odważną decyzją. Zachował się przyzwoicie w sprawie zaprzysiężenia prezydenta, nie ulegając szantażom ani medialnej nagonce – zysk ten jednak zmarnował, rozpaczliwie szukając dla siebie nowego miejsca i wysyłając sprzeczne ze sobą i stawiające go w złym świetle komunikaty. Przy tym nie wiemy jeszcze, czy to koniec tego polityka, czy uda mu się odegrać jakąś zaskakującą rolę w 2026 r.

Po prawej stronie przegranym trochę niespodziewanie okazał się Jacek Kurski, który postanowił przypomnieć o sobie przy okazji sporów frakcyjnych w PiS i publikując swój manifest w mediach społecznościowych. Partyjnych układanek to nie zmieniło, ale przypomniało, jak wiele osób na prawicy nie trawi dawnego prezesa TVP i jak silne są budzone przez niego emocje. Przegranymi są liczni byli członkowie rządu, w tym Adam Bodnar, odesłany w niebyt za brak sprawczości i zastąpiony Waldemarem Żurkiem, który pewnie w podobnym miejscu znajdzie się w 2027 r. Nieciekawy jest los Michała Kołodziejczaka – po epizodzie w resorcie rolnictwa nie wiadomo w praktyce, czy reprezentuje jeszcze KO, czy też opozycję. Wielkim przegranym jest Telewizja Polska w likwidacji, a symbolami jej upadku są walcząca z przywoływaniem prawdy historycznej o swoim teściu Dorota Wysocka-Schnepf, uznawana za symbol propagandowego przegięcia następców, i Karolina Opolska, dziennikarka, która zasłynęła umieszczeniem nieistniejących pozycji w bibliografii w swojej książce o teoriach spiskowych. Po ujawnieniu tego faktu redaktor bez przeszkód kontynuuje karierę w stacji.

Na koniec tej listy zostawiłem Mariana Banasia, byłego szefa NIK, który zmarnował całą swoją polityczną historię i zaprzepaścił własną biografię, budując w izbie korupcyjne imperium, służące politycznym celom rządu. Finalnie został z niczym, niepotrzebny i odrzucony przez wszystkich. To pouczająca historia, którą w pamięci powinien mieć każdy pałający żądzą zemsty w polityce.

Ta opinia ukazała się w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie". W gazecie znajdziecie więcej interesujących opinii i informacji. Czytaj "GPC", wybierz wygodną prenumeratę cyfrową.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane