Zażalenie prof. Piotra Pogonowskiego, byłego szefa ABW, na zarządzenie o doprowadzeniu przed nielegalną komisję ds. Pegasusa nie trafi do losowania wśród wszystkich sędziów Sądu Apelacyjnego w Warszawie - ustalił portal Niezalezna.pl Sprawa ma być rozpoznawana wyłącznie przez któregoś ze "starych sędziów". Takiego scenariusza kilka tygodni temu domagał się poseł Witold Zembaczyński. Jak widać, skutecznie.
Wczoraj wczesnym rankiem służby pojawiły się w miejscu zamieszkania Piotra Pogonowskiego, byłego szefa ABW i dokonały jego zatrzymania. Został on siłą doprowadzony przed nielegalnie działającą komisję ds. Pegasusa.
Wczoraj informowaliśmy, iż mandat wraz z nakazem doprowadzenia Pogonowskiego przed komisję ds. Pegasusa wydała sędzia Beata Najjar - obecna prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. W przeszłości Najjar sprawowała funkcję wiceprezesa ds. karnych w tym samym sądzie. We wrześniu 2017 roku została odwołana z tej funkcji przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
Prof. Piotr Pogonowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zapowiedział, że zaskarży to zarządzenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Z ustaleń portalu Niezalezna.pl, wynika, że zażalenie Pogonowskiego jednak nie trafi do losowania wśród wszystkich sędziów. Z tego grona mają mają być wyłączeni sędziowie, którzy brali udział w procedurach przed KRS po 2018 roku. Czyli będzie majstrowanie przy losowaniu...
Ale w sumie nie powinno to być niespodzianką.
Podczas majowego posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa były Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak odmówił złożenia przyrzeczenia przed komisją, a następnie opuścił salę. Jego decyzja miała związek z tzw. zabezpieczeniem Trybunału Konstytucyjnego z początku maja.
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka i członkowie reprezentujący koalicję 13 grudnia chcieli ukarania świadka. Mikołaj Pawlak nie zostanie jednak ukarany za odmowę złożenia przysięgi oraz nieobecność przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił postanowienie sądu pierwszej instancji o wymierzeniu kary porządkowej w wysokości 3 tys. zł.
Postanowienie wydał sędzia Przemysław Radzik. To oburzyło członków komisji związanych z koalicją rządzącą. Zaczęli oni obrażać sędziego, twierdząc, że nie powinien w ogóle orzekać w tej sprawie. Powiedział to m.in. Witold Zembaczyński, poseł z KO.
Poseł Zembaczynski nawet nie udaje.
— Maciej Wąsik 🇵🇱 (@WasikMaciej) October 8, 2024
"Doradcy mają przypilnować skład sędziowski...”
Demokracja walczącą w natarciu#Koalicja13grudnia pic.twitter.com/OgjGx9vAjK
I taki scenariusz stał się faktem!