- Prawdziwy powód tych ataków jest zawsze taki sam. Z wielkich antywęgierskich kampanii ostatnich lat jasno widać, że najbardziej bolą ich dwie rzeczy: zatrzymanie migracji i wyparcie "siatki Sorosa” na Węgrzech
– napisała komentatorka dziennika Mariann Oery.
Według niej lewicowo-liberalni posłowie „ostrzą noże”, bo podczas sesji Parlamentu Europejskiego nie będzie brakowało wydarzeń: debatowano już na temat praworządności w Polsce, w porządku obrad znalazła się migracja, a poza tym trwa bitwa o to, czy dostęp do środków z budżetu unijnego i funduszu odbudowy ma być powiązany z praworządnością.
Oery pisze, że obawy o praworządność koncentrują się w Brukseli zasadniczo zawsze wokół dwóch krajów: Polski i Węgier, a próg tolerancji w przypadku państw członkowskich, gdzie rządzi liberalna lewica, jest znacznie niższy.
- Marzeniem lewicowo-liberalnej większości w Parlamencie Europejskim jest wsparcie nieskutecznej lewicy poprzez ukaranie naszej ojczyzny i Polski, bo może uda się sprawić, że ludzie zwrócą się przeciw rządowi(…) Atak na Węgry i Polskę jest dla nich tak ważny, że nie odebrała im ochoty nawet jakaś zaraza
– czytamy.
Oery pisze, że „siatka Sorosa” otwiera coraz to nowe fronty walki, a „cel jest zawsze ten sam: rozbić Europę”. „Na szczęście w tej batalii mamy coraz większe doświadczenie” – dodaje.
Relacjonując przebieg wczorajszej debaty, prorządowe media zwracają uwagę, że padało w jej trakcie nazwisko węgierskiego premiera Viktora Orbana. Wybijają też fakt, że reform PiS bronił w Parlamencie Europejskim węgierski europoseł Fideszu (EPL) Balazs Hidveghi.
- Kiedy w jakimś kraju zaczynają się rządy prawicy, prędzej czy później zaczynają się oskarżenia dotyczące praworządności
- wskazywał.
Dzienniki cytują m.in. jego słowa: „Od lat trwa przeciw Polsce i Węgrom postępowanie dotyczące w istocie kwestii ideologicznych, które samo także nie odpowiada wymogom praworządności”. Hidveghi zarzucił krytykom obu krajów stosowanie podwójnych standardów, gdyż, jego zdaniem, lewicowo-liberalni europosłowie „bezwstydnie przemilczają” przypadek Słowaka Jozefa Chovanca, który zmarł po użyciu wobec niego przemocy przez policję w Belgii.
Komentator lewicowego dziennika "Nepszava" Robert Friss pisze natomiast, że Polska i Węgry to dla UE "gorący kartofel".
- Unia Europejska powinna jakoś zareagować na ten odurzający produkt polityczny, jaki wynalazły polskie i węgierskie władze i na jaki Europa Zachodnia patrzy z konsternacją, bo jest on zupełnie obcy unijnej kuchni i chciałaby się od niego uwolnić
- pisze autor.