"Sądzę, że ktoś kieruje panem Freundem, on jest znany z ostrej antypolskiej retoryki" - tak o ostatniej wypowiedzi niemieckiego europosła Daniela Freunda o Polsce mówił dziś w Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Polityk PiS zdradził, jak Freund zachowuje się w europarlamencie, nazywając go "polakożercą".
Niemiecki europoseł Daniel Freund w swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim publicznie cieszył się z zablokowania dla Polski należnych jej pieniędzy. Robił to w perfidny sposób, krzycząc, że... to jeszcze za mało. "Jeszcze więcej trzeba zamrozić tych pieniędzy" - grzmiał Niemiec. Po wszystkim usiadł obok europosłanki Polski 2050 Róży Thun.
O tej sytuacji redaktor Katarzyna Gójska rozmawiała z europosłem Jackiem Saryuszem-Wolskim w programie "W Punkt" w Telewizji Republika. Polityk PiS podkreślił, że "opowieść o tym, że jest dobra von der Leyen, która chciała dać pieniądze, a złych dwóch Niemców-europosłów, którzy ją nastraszyli, to bajka".
Pani von der Leyen powinna była dawno te pieniądze wypłacić, nie wypłaciła, dziś chce się wybielić, bo chce kandydować na szefową NATO i nie chce, żeby Polska ją zablokowała. To nie jest tak, że dwie osoby przyjdą do von der Leyen i ona zmieni zdanie. To Komisja blokuje. Jeżeli słucha się kogoś pani von der Leyen, to w pierwszej kolejności Berlina.
Eurodeputowany dodał, że "ta cała atmosfera, te wszystkie rezolucje wpływają na to, że łatwiej Komisji Europejskiej jest nas krzywdzić, nakładać na nas sankcje". Zdradził również, jak zachowuje się wspomniany niemiecki europoseł Freund w kuluarach.
- Pan Freund, jak się z nim spotykam regularnie, jest zajadłym polako i węgrożercą, jest zajadły, ale wykonuje czyjeś polecenia - stwierdził Saryusz-Wolski. - Sądzę, że ktoś kieruje panem Freundem, on jest znany z ostrej antypolskiej retoryki i wymachiwania finansową pałką nad polską głową.
Saryusz-Wolski stwierdził też, że Freund straszył Ursulę von der Leyen, że jeżeli chciałaby jeszcze jedną kadencję pełnić swoją funkcję, to nie może zejść z antypolskiego kursu. W całej sprawie jest też wątek polskich polityków. Jak dodał, "Komisja Europejska nie wystąpiłaby przeciwko Polsce, gdyby opozycja nie zachęcała i nie dała się użyć jako polityczni idioci".
W ocenie Saryusza-Wolskiego, gdyby nie współpraca opozycji, ta akcja antypolska nie mogłaby mieć miejsca. - Nie dałoby się. Te grupy, w których są polscy targowiczanie, głosują na ślepo, bo wierzą, albo udają, że wierzą w te kłamstwa - stwierdził. "Polscy targowiczanie odegrali bardzo dużą rolę" - dodał polityk PiS, zaznaczając, że intencja całej akcji jest taka, żeby osłabić Polskę.
Padło też pytanie: co się wydarzy w Unii Europejskiej, jeżeli jesienią okaże się, że władza w Polsce się nie zmieniła? Czy wtedy unijni politycy stwierdzą, że czas się z Polską dogadać?
Oni nie mają interesu, żeby się dogadywać, to jeżeli będą mogli blokować, to będą blokowali (...) Będzie próba podtrzymania tego kursu, a potem może jakieś zelżenie, ale byłbym ostrożny.