"Każdy polski oficer, który to widział, wiedział, że przeprowadzenie głównej linii obrony na Wiśle, to jest zagłada dla Polski" - ocenił plan obrony na Wiśle Tomasz Sakiewicz w studiu TVP Info. Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" przypomniał postać płk. Ryszarda Kuklińskiego, który z podobnym planem zapoznał się już w latach 70.
Sakiewicz zwrócił uwagę, że linia ta nawiązuje do ustaleń jeszcze z czasów Układu Warszawskiego, kiedy na linii Wisły miało rozegrać się starcie Wschodu z Zachodem. Jego zdaniem sztabowcy byli przywiązani do tej koncepcji. Przypomniał też, że pułkownik Ryszard Kukliński zapoznał się z tymi planami już w latach 70. XX wieku. "Ponieważ widział, że to była zagłada dla Polski. I każdy polski oficer, który to widział, wiedział, że przeprowadzenie głównej linii obrony na Wiśle, to jest zagłada dla Polski" - ocenił.
I ktoś się ośmielił się pomimo całkowicie innych realiów, przebiegunowania, na tę samą linię. Tam wcześniej mieli niby powstrzymywać prędkość marszu. Ale czym powstrzymywać, jak nie było jednostek. Jakaś kompania piechoty nie zatrzyma szturmującej dywizji pancernej, mającej wsparcie artyleryjskie i lotnicze. To był absurd. Doprowadzenie do masakry tych ludzi, którzy by uciekali
Zdaniem redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" nie liczono się wówczas z tym, że uda się obronić. Ówczesne założenia NATO wymagały, by bronić się miesiąc, podczas gdy polskie plany mówiły o maksymalnie dwóch tygodniach obrony.
"Polska by cała upadła, nie tylko do linii Wisły. Przez te dwa tygodnie zmasakrowano by ludność cywilną (...) Ludność byłaby całkowicie pacyfikowana, wywożona na Syberię, to wszystko co widzimy na Ukrainie" - dodał, wskazując liczne miasta na wschodzie Polski, które mogłyby podzielić los Buczy.
Sakiewicz zgadza się również z poglądem Antoniego Macierewicza, wyrażonym niedawno w Telewizji Republika - plany obrony zakładały de facto obronę Niemiec, a nie Polski.