- Dlaczego europosłowie z Polski, którzy reprezentują partie opozycyjne, w tym Polskę 2050 Szymona Hołowni, inicjują w Parlamencie Europejskim rezolucje przeciw swojemu państwu, domagając się wstrzymania środków dla Polski? - zapytał europoseł Różę Thun słuchacz w internetowej części rozmowy Radia Zet.
- Po pierwsze, nie inicjują - zaprotestowała natychmiast.
- Debata odbyła się jednak na wniosek posłów, którzy zasiadają w największych frakcjach, posłów Platformy Obywatelskiej i Lewicy - tak czy nie? - dopytywała red. Beata Lubecka.
- Nie… Debata odbyła się na skutek wniosku… Nie pamiętam których posłów, ale z wielu grup politycznych. Tam chyba była duża ilość podpisów pod tym wnioskiem. Nawet przyznam szczerze, że nie wiem. Nie słyszałam nigdy, żeby Polacy zgłaszali potrzebę takiej debaty. My takich debat nie potrzebujemy, sprawa jest kompletnie jasna - przekonywała dalej Thun.
Zdaniem Thun, „jeżeli ktokolwiek wnioskuje o to, by te pieniądze wstrzymać, to jest rząd Polski”. - Jest bardzo prosty apel - „proszę wykonać wyrok Trybunału Sprawiedliwości”. Polski rząd tego nie robi. Pieniądze są gotowe. Niech rząd odblokuje nam te pieniądze - mówiła.
W licznych debatach wprost padały nawoływania, by pieniądze nie trafiły do dyspozycji rządu Prawa i Sprawiedliwości. - Ileż jeszcze musimy odbyć debat, żeby KE zrozumiała, że zegar tyka, że demokracja staje się coraz bardziej brunatna? (...) Ten mechanizm (praworządności -red.) musi zostać szybko wdrożony i ani jedno euro nie może trafić w ręce (Jarosława) Kaczyńskiego i (Viktora) Orbana na wzmacnianie ich antydemokratycznego systemu - mówił podczas jednej z debat szkalujących Polskę i Węgry Robert Biedroń.
W dalszej części rozmowy Thun znów rozmywała narrację środowisk opozycyjnych ostatnich lat.
- Pamiętajmy, że artykuł 7. dotyczy prawa głosu w Radzie Europejskiej, nie dotyczy pieniędzy. To nie są finansowe sprawy - przekonywała.
Sięgamy do opublikowanego blisko rok temu apelu do Komisji Europejskiej, w którym grupka europosłów groziła pozwem za bezczynność. Sam mechanizm warunkowości Thun objaśniła krótko: „pieniądze tam, gdzie przestrzegane jest prawo”. Autorką apelu prawdopodobnie była sama europoseł; jej nazwisko widniało w dokumencie jako pierwsze.
Nie możemy być biernymi świadkami coraz głębszego kryzysu praworządności w #UE. Komisja Europejska @EU_Commission dysponuje mechanizmem warunkowości (pieniądze tam, gdzie przestrzegane jest prawo), ale go nie stosuje. Rozważamy pozew za bezczynność. pic.twitter.com/KBt9hsHc6q
— Róża Thun (@rozathun) May 26, 2021
Umywająca się od rezolucji uderzających w Polskę Thun wpadła we własne sidła, bo ostatnią taką rezolucję Parlament Europejski przyjął 10 marca br. Wezwano w niej do „szybkiego uruchomienia mechanizmu warunkowości w budżecie UE”; sam mechanizm zakłada „zamrażanie funduszy unijnych dla krajów, które zdaniem Komisji Europejskiej łamią praworządność”.
Kompletną listę nazwisk opublikował wówczas eurodeputowany Zbigniew Kuźmiuk.
Za cała rezolucją przeciwko Polsce głosowali:Adamowicz, Buzek, Kalinowski,Tuhn,Belka Biedroń,Cimoszewicz, Miller,Spurek, poz.z PO wstrzymali się,przeciw posłowie PiS i Hetman oraz Jarubas z PSL.W sytuacji wojny za naszą wschodnią granicą to haniebne głosowanie europosłów opozycji
— Zbigniew Kuźmiuk (@ZbigniewKuzmiuk) March 10, 2022
Dzień po przyjęciu rezolucji, głos zabrała sama marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
- Wstydzę się za postawę polskich europosłów, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego, ws. mechanizmu warunkowości. […] Ja myślę, że to jest wielki wstyd. Ja się naprawdę wstydzę za taką postawę polskich europarlamentarzystów, którzy reprezentować powinni Polskę, jak najgodniej tam w Brukseli
- mówiła.