Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Gronkiewicz-Waltz dostała pytanie o mafie reprywatyzacyjne. Śpiewak o jej odpowiedzi: Bezczelność i pogarda

"Czy czuje pani odpowiedzialność za mafie reprywatyzacyjne?" - takie pytanie jeden ze słuchaczy Radia ZET zadał byłej prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz (PO). Odpowiedź - trzeba przyznać - zaskoczyła. "Do tej pory nie było żadnych działań, które wskazywałyby, że to były mafie" - odparła polityk.

Hanna Gronkiewicz-Waltz
Hanna Gronkiewicz-Waltz
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Goszczącej dziś na antenie Radia ZET Hanny Gronkiewicz-Waltz, pytania mogli zadawać również słuchacze. Oprócz wymiany kurtuazji, padło też pytanie o "dziką reprywatyzację" w Warszawie, co nie jest ulubionym tematem byłej prezydent polskiej stolicy. 

"Nic nie wskazuje na to, że to były mafie"

"Czy czuje pani odpowiedzialność za mafie reprywatyzacyjne?" - zapytał jeden ze słuchaczy. 

Gronkiewicz-Waltz pytanie to nie do końca odpowiadało, niemniej jednak - odpowiedziała. Bardzo zdawkowo i... zaskakująco, bo jak stwierdziła - "do tej pory nie było żadnych działań, które wskazywałyby, że to były mafie".

"Byli to poszczególni prawnicy, osoby, które zgodnie z dekretem Bieruta rozstrzygali pewne kwestie" - dopowiedziała.

Wypowiedź tę na Twitterze skomentował działacz społeczny, Jan Śpiewak, od lat badający sprawę tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie.

"Brzeska jak wiemy sama się podpaliła a potem posprzątała kanister z benzyną. Nieprawdopodobna bezczelność i pogarda" - napisał Śpiewak.

Jolanta Brzeska to ikona walki o prawa lokatorów deptane w procesie reprywatyzacji. Kobieta zginęła spalona w 2011 r. przez tzw. nieznanych sprawców.

Afera reprywatyzacyjna 

Wszystko zaczęło się w 1990, po upadku PRL. To wtedy pełną parą ruszył proces reprywatyzacji warszawskich nieruchomości przejętych na podstawie tzw. dekretu Bieruta, w wyniku którego zwrócono ich 4157 (taki był stan na 7 czerwca 2016).

Za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz częstotliwość zwracania nieruchomości zwiększyła się z ok. 130 do ok. 200 nieruchomości rocznie (w 2008 i 2009 po blisko 300 kamienic). Na przypadki nadużyć podczas procesu reprywatyzacji (z okresu prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej poprzedników) uwagę początkowo zwracali niektórzy politycy, środowiska lokatorskie (np. Komitet Obrony Lokatorów), ruchy miejskie, a także media. Oszacowano, że tylko w okresie 1990–2016 liczba poszkodowanych osób procesem reprywatyzacji w Warszawie wyniosła od 40 tys. do 55 tys. 

Afera ta ujawniona została w wyniku działalności organizacji społecznych orazserii artykułów medialnych , w których opisywano nieprawidłowości warszawskiej reprywatyzacji oraz niejasne związki między urzędnikami Ratusza następcami prawnymi dawnych właścicieli nieruchomości.

Przypadkiem, który zyskał największy rozgłos, były powiązania pomiędzy adwokatem Robertem Nowaczykiem, który przejął około 50 parcel w stolicy oraz wicedyrektorem Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakubem Rudnickim, który przygotowywał i podpisywał decyzje zwrotowe. W "GW" opisano, jak miasto w 2012 roku oddało działkę przy ul. Chmielnej 70 o szacunkowej wartości ok. 160 milionów złotych, której nie należało zwracać. Dlaczego? Bo roszczenia do niej zostały spłacone jeszcze w czasach PRL na podstawie umów indemnizacyjnych. 

Po ujawnieniu tej sprawy część środowisk politycznych i komentatorów domagała się dymisji prezydent Warszawy - Hanny Gronkiewicz Waltz. W odpowiedzi na aferę reprywatyzacyjną we wrześniu 2016 zdymisjonowała swoich wiceprezydentów – Jarosław Jóźwiaka i Jacka Wojciechowicza (również polityków Platformy Obywatelskiej).

"Grupa przestępcza", ale nie mafia?

Przełomowym momentem były wyniki audytu przeprowadzonego przez urzędników ratusza - właśnie w związku z tą sprawą. Hanna Gronkiewicz-Waltz użyła wówczas sformułowania: w ratuszu działała "grupa przestępcza".

Te słowa ówczesnej prezydent Warszawy wywołały skrajne emocje.

"Działała grupa przestępcza, która wychodziła poza kilku urzędników, których dyscyplinarnie zwolniłam. Mam tu na myśli sądy i, niestety, adwokatów" - powiedziała.

Nawet dla "Gazety Wyborcznej", która opisywała tę sprawę, zabrzmiało to jak samokrytyka. "Bo przecież jeżeli przez lata działała grupa przestępcza, sięgająca ratusza, nasuwa się pytanie o odpowiedzialność prezydent miasta" - pisał w 2017 roku portal wyborcza.pl.

"To przyznanie się do gigantycznej afery" – ocenił od razu Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej. Wskazywał, że do naruszeń procedur dochodziło m.in. w czasie, kiedy Gronkiewicz-Waltz osobiście nadzorowała biuro gospodarki nieruchomościami. Wiceprezydent Witold Pahl wyliczał, że urzędnicy przyjmowali kopie dokumentów niepotwierdzone notarialnie, a od cudzoziemców nie wymagano zgód MSWiA na nabycie nieruchomości.

 



Źródło: niezalezna.pl, twitter.com, wikipedia.pl

#Hanna Gronkiewicz-Waltz #Polska #opozycja #Warszawa #afera reprywatyzacyjna

Anna Zyzek