Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Dorota Kania UJAWNIA: Reprywatyzacja bez retuszu! „Skala patologii była gigantyczna”

7 marca 2011 roku w Lesie Kabackim w Warszawie spacerowicz natrafił na makabryczne znalezisko – zwęglone ludzkie szczątki. Po badaniach genetycznych okazało się, że jest to Jolanta Brzeska, poszukiwana od kilku dni działaczka społeczna, walcząca z tzw. dziką reprywatyzacją. Śledztwo, które zostało wszczęte po ujawnieniu spalonych zwłok, przeprowadzono w skandaliczny sposób – sugerowano nawet, że Jolanta Brzeska popełniła samobójstwo i dwa lata później, w 2013 roku, sprawę umorzono. Gościem redaktor Doroty Kani w drugiej części programu „Koniec systemu” była Magdalena Brzeska, córka zamordowanej Jolanty Brzeskiej.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

„Wiele poszlak wskazuje, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz mimo istniejących wątpliwości część ujawnionych okoliczności nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji z zamachem samobójczym, aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne. Tym niemniej, wobec tych wszystkich wątpliwości uznać należy, iż więcej okoliczności wskazuje na to, że doszło do zabójstwa”.
- informowała wówczas Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Po śmierci Jolanty Brzeskiej odbywały się, organizowane m.in. przez Komitet Obrony Lokatorów, demonstracje przypominające o tej niewyjaśnionej sprawie. W sierpniu 2016 roku Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro postanowił wznowić śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej – zostało ono przekazane do prowadzenia Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.

Odnosząc się do słów wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety, który mówi wprost o patologii w czasie reprywatyzacji i jej gigantycznej skali, Magdalena Brzeska zwraca uwagę, że kamienica przy Nabielaka stała się swego rodzaju symbolem większej sprawy.
 
To nie tylko był problem z moją mamą, ale także z osobami, które tam mieszkały.
- mówiła Magdalena Brzeska.

W rozmowie z Dorotą Kanią, córka Jolanty Brzeskiej mówiła również o kulisach, w których Marek Mossakowski doprowadzał do tego, że kolejni lokatorzy się wyprowadzali z kamienicy.
 
To są wspaniałe opowieści, że się wyprowadzały te osoby, kolejne rodziny i że zawierał z nimi ugody. Natomiast ja nigdy nie słyszałam, żeby takie ugody były zawierane. Pierwsze co, to te osoby, rodziny dostawały informacje, że umowa najmu mieszkania, która była zawarte jeszcze z miastem jest nieważna a potem podwyższał czynsz, albo naliczał odszkodowanie za tzw. bezumowne zajmowanie lokalu. Przyznajmy, że ludzie niewiele wiedzą, czy im się rzeczywiście należy ten lokal, czy mogą mieszkać, czy mają się gdzie odwoływać i nie ma instytucji, które mogą takim lokatorom pomóc.
- mówiła Magdalena Brzeska.  

Odnosząc się do decyzji sądu o umorzeniu śledztwa mówi:

Byłam zaskoczona, że zostało zamknięte to śledztwo, z drugiej strony byłam tym wszystkim zmęczona - powiedziała – To ja byłam przesłuchiwana. Byłam najczęściej przesłuchiwaną osobą.
- tłumaczyła Magdalena Brzeska.

O działaniach Marka Mossakowskiego można przeczytać w artykule Doroty Kani na temat reprywatyzacji, który znalazł się na łamach najnowszego numeru tygodnika „Gazeta Polska”.

W historii Marka Mossakowskiego (jednego z głównych bohaterów afery reprywatyzacyjnej) i jego rodziny przewijają się znane nazwiska – m.in. wysokich funkcjonariuszy SB, a później UOP, i byłego prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego, od którego ojciec Marka, czyli Zygmunt Mossakowski, miał kupić kolekcje dzieł sztuki wartości miliona złotych. Pochodzący z Krakowa dziadek Marka Mossakowskiego, Michał Rusinek, znany literat, zaraz po wojnie był dyrektorem Departamentu Kadr Ministerstwa Kultury i Sztuki. Ojciec Zygmunt w latach 70. ubiegłego stulecia został skazany za handel dewizami w procesie tzw. gangu złotogłowych, a śledztwo prowadził podporucznik Jerzy Kucharenko, inspektor Biura Śledczego MSW, w III RP szef Zarządu Śledczego Urzędu Ochrony Państwa. Sprawą Zygmunta Mossakowskiego zajmował się także z ramienia MSW Wiktor Fonfara, ostatni szef Biura Śledczego MSW, a po 1989 roku wysoki funkcjonariusz UOP. Co ciekawe, akta dotyczące niektórych członków gangu złotogłowych znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej – zostały odtajnione dopiero w 2016 roku. Zarówno Zygmunt Mossakowski, jak i jego syn Marek byli w zainteresowaniu Wojskowej Służby Wewnętrznej – zachowały się jedynie zapisy, ponieważ akta zostały zniszczone w 1990 roku. Funkcjonariusze, którzy zabezpieczali Zygmunta i Marka Mossakowskich po 1990 roku, podjęli pracę w Wojskowych Służbach Informacyjnych.

 



Źródło: niezalezna.pl, Telewizja Republika, Gazeta Polska

#Dorota Kania #Koniec Systemu #Jolanta Brzeska #Nabielaka 9 #Magdalena Brzeska

redakcja