Posłanka PO Klaudia Jachira nie odpuszcza szopki przy granicy z Białorusią. Relację zdaje na bieżąco na Twitterze. Z najświeższego wpisu dowiadujemy się, że... Białorusini dowieźli jedzenie i dwie nowe osoby. - Jak nazywa się takie dobrze strzeżone miejsce, gdzie odbywają się już regularne transporty z ludźmi? - dodała Jachira porównując koczowisko migrantów do obozu zagłady.
Politycy opozycji, którzy pojechali na granicę z Białorusią, są trwale oporni na racjonalne argumenty i upierają się, że należy pomóc koczującym po stronie białoruskiej migrantom.
Wśród nich, oprócz sprintera Franciszka Sterczewskiego, jest Klaudia Jachira. Politycy systematycznie wzywają pomoc medyczną, która nie może bezprawnie przekroczyć granicy - to ich jednak również nie zraża.
Zarówno Sterczewski, jak i Jachira, systematycznie informują w mediach społecznościowych o tym, co według nich, dzieje się na granicy. Wśród wielu manipulacji, wyjątkowo we wpisie posłanki pojawiło się dziś ziarno prawdy.
Na granicy bez zmian: wczoraj Polacy nie dopuścili lekarki, natomiast Białorusini przekazali koce, ubrania, jedzenie...i dowieźli dwie nowe Afganki
- poinformowała Jachira.
Dalej porównała koczowisko migrantów... do obozu zagłady.
Jak nazywa się takie dobrze strzeżone miejsce, gdzie odbywają się już regularne transporty z ludźmi? Z czymś się Wam to kojarzy?
- dodała posłanka PO.
Na granicy bez zmian: wczoraj Polacy nie dopuścili lekarki, natomiast Białorusini przekazali koce, ubrania, jedzenie...i dowieźli dwie nowe Afganki.
— Klaudia Jachira (@JachiraKlaudia) September 2, 2021
Jak nazywa się takie dobrze strzeżone miejsce, gdzie odbywają się już regularne transporty z ludźmi? Z czymś się Wam to kojarzy? pic.twitter.com/imJrbunV9Y