Tragiczna śmierć syna poseł Koalicji Obywatelskiej Magdaleny Filiks stała się pretekstem do politycznej nagonki na dziennikarzy, którzy ujawnili lub też cytowali wstrząsające informacje, dotyczące pedofilsko-narkotykowego skandalu z działaczem Platformy Obywatelskiej w roli głównej. Wielu z tych, którzy dzisiaj publicznie chcą zemsty, wcześniej do problemu pedofilii - gdy chodziło o znanego reżysera - odnosiło się z bulwersującą wyrozumiałością. Niektórzy wręcz go wspierali.
Politycy PO oraz część sprzyjających jej mediów wspólnie rozpoczęli zmasowaną akcję pomówień i oskarżeń sugerujących, jakoby przyczyną śmierci niespełna 16-letniego Mikołaja Filiksa było upublicznienie sentencji wyroku sądu, który skazał pedofila na karę 4 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Mimo że w treści artykułu Tomasza Duklanowskiego (opublikowanego na łamach Radia Szczecin) nie znalazły się informacje wskazujące na tożsamość ofiar molestowania, akcja skierowana przeciwko dziennikarzom trwa, a jej efektem są m.in. groźby pobicia, a nawet śmierci oraz akty wandalizmu.
Atak na dziennikarzy oraz próba przypisania im winy w tragicznej sprawie ma prawdopodobnie na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od niewygodnych faktów – czyli funkcjonowania wewnątrz Platformy przez kilkanaście lat człowieka o skłonnościach pedofilskich. Przypomnijmy, sprawca był zatrudniony przez marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza, a także pełnił funkcję męża zaufania Rafała Trzaskowskiego podczas kampanii prezydenckiej.
Warto również przypomnieć inną sytuację. Kiedy we wrześniu 2009 roku na wniosek władz amerykańskich zatrzymano w Zurychu Romana Polańskiego, na którym w USA ciążą zarzuty gwałtu na nieletniej, w Polsce odezwał się natychmiast chór obrońców reżysera.
- Żądamy od władz Polski uniemożliwienia ekstradycji Romana Polańskiego, od władz Szwajcarii jego natychmiastowego uwolnienia - napisano w liście.
Żądanie argumentowano m.in. tym, że Polański „jest wybitnym polskim artystą, który wniósł wielki wkład do światowej kultury filmowej” oraz tym, że sprawa dotyczy wydarzeń „rozgrywających się w innej kulturze społecznej i obyczajowej, które w europejskim systemie prawnym byłyby już przedawnione”. Potępiono także władze Szwajcarii, a fakt aresztowania Polańskiego uznano za prowokację.
Wśród sygnatariuszy listu znalazło się wielu przedstawicieli środowiska filmowego, a także dziennikarze. W sprawę był też zaangażowany ówczesny minister kultury i dziedzictwa narodowego (w rządzie PO-PSL) Bogdan Zdrojewski, który w programie „24 godziny” na antenie TVN 24 zapowiedział złożenie protestu „do prezydenta USA Baracka Obamy w sprawie zatrzymania i próby ekstradycji Romana Polańskiego w Szwajcarii” z sugestią zakończenia procedury ekstradycyjnej oraz ułaskawienia reżysera.
- Myślę, że ten człowiek światowego filmu skorzystałby z aktu łaski. Pamiętajmy, że Roman Polański nie należy do drugiego czy trzeciego rzędu światowych filmowców, a do największych reżyserów świata
- przekonywał polityk Platformy Obywatelskiej. Ten sam polityk dziś udostępnia w swoich mediach społecznościowych treści skierowane przeciwko dziennikarzom ujawniającym pedofilię.
Przez lata w obronę Romana Polańskiego angażowało się nie tylko środowisko aktorskie, ale także lewicowo-liberalne media.
Dziennikarz i aktor Maciej Orłoś, który m.in. był sygnatariuszem listu w obronie reżysera-pedofila, obecnie w swoich mediach społecznościowych atakuje TVP i Radio Szczecin za… ujawnienie pedofilskiego skandalu. - Media publiczne przekroczyły granice nieprzekraczalne i skończyło się to tragedią – przekonuje Orłoś, wpisując się w politycznie inspirowaną nagonkę na dziennikarzy.
W dniu pogrzebu tragicznie zmarłego nastolatka, z inicjatywy redaktora naczelnego OKO.Press i publicysty „Gazety Wyborczej” Piotra Pacewicza oraz naczelnego serwisu Politryka.pl Łukasza Lipińskiego opublikowane zostało wezwanie (apel) do bojkotu mediów publicznych.
Autorzy apelu, reprezentujący środowiska, które na cześć Polańskiego publikowały peany i stawały w jego obronie, zarzucają dziennikarzom TVP, TVP Info oraz Radia Szczecin „rażący brak zasad i odpowiedzialności za słowo”. O pedofilu i narkomanie, który przez kilkanaście lat funkcjonował w zachodniopomorskiej Platformie, zajmując urzędnicze stanowiska – cisza.