Przedsięwzięcie Janusza Palikota w postaci sklepów z rozlewanym na miejscu piwem może właśnie przechodzić do historii, choć plany byłego posła były bardzo ambitne. W sieci huczy od głosów o zaległych wypłatach dla pracowników i komplikacjach, które w kwestii wynagrodzeń mają trwać od kilku miesięcy. Na czym stoją inwestorzy i pożyczkodawcy? Oni sami tego nie wiedzą.
Gdy zaczęły się problemy, Palikot robił dobrą minę do złej gry i twierdził, że to... zmiana modelu biznesowego.
Zawirowania wokół cwaniackiego sposobu prowadzenia działalności przez Palikota punktuje Piotr Rycerski, Szef Gabinetu Politycznego Ministra Aktywów Państwowych. Przypomina, że Palikot „to człowiek, którego Tusk wprowadził na salony”.
„Właśnie robi drugie Amber Gold, w którym utopił 100 mln złotych inwestorów”
– czytamy we wpisie.
Rycerki konkluduje, że „powrót Tuska to bezkarność dla takich „biznesmenów”.
To jest człowiek, którego #Tusk wprowadził na salony. Właśnie robi drugie Amber Gold, w którym utopił 100 mln złotych inwestorów. Powrót Tuska to bezkarność dla takich „biznesmenów”. pic.twitter.com/v1OiIhuzOy
— Piotr Rycerski (@PiotrRycerski) July 21, 2023
Jak podaje portal Bankier.pl, 19 lipca Marek Maślanka, przewodzący nieformalnej rady nadzorczej Manufaktury Piwa Wódki i Wina, przekazał, że spółka prowadzi zaawansowane rozmowy z grupą inwestorów gotową wyłożyć 20 mln euro. Taka kwota byłaby w stanie ocalić biznes przed bankructwem, ale nie wiadomo, jak potoczą się negocjacje.