Donald Tusk poprowadził dziś bardzo długą konferencję prasową, podczas której głównie atakował PiS i wyśmiewał zapisy "uchwały sanacyjnej" przyjętej wczoraj przez partię rządzącą. Tusk stwierdził, że chodzi o to, że rodziny polityków nie będą mogli zatrudniać się w spółkach skarbu państwa, jeżeli Jarosław Kaczyński im na to nie pozwoli. Ton zmienił dopiero wtedy, kiedy dziennikarz TVP Info, dopuszczony do głosu na sam koniec konferencji, zapytał o zatrudnienie w gdańskiej spółce jego syna -Michała Tuska.
Pana syn Michał Tusk pracuje w spółce w gdańskim ZTM. Skoro w Gdańsku rządzi Platforma Obywatelska, czy to też nie jest nepotyzm w pana mniemaniu? - zapytał szefa PO dziennikarz TVP Info.
Niech pan sobie sam odpowie na to pytanie
- odparł wyraźnie poirytowany Tusk.
Jakby pan to pytanie uzupełnił jakąś szczegółową informacją. Gdzie pracuje mój syn? Z jakimi kwalifikacjami, czy to jest spółka skarbu państwa, ile zarabia? Czy może mi pan powiedzieć z ręką na sercu, ile pan zarabia miesięcznie? Ja mogę powiedzieć ile ja zarabiam
- motał się w odpowiedzi Tusk.
Mój syn z wyższym wykształceniem, uniwersytet, studia na politechnice, socjolog 20 lat zajmujący się transportem w Gdańsku, jest de facto urzędnikiem ds. merytorycznych dotyczących komunikacji miejskiej w Gdańsku i zarabia netto poniżej 3 tys. zł. miesięcznie. Chce pan to nazwać nepotyzmem?
- kontynuował zdenerwowany szef PO.
Jak TVP info Tuskowi na gulu zagrało... pic.twitter.com/tcxnCie4Q3
— Dariusz Korolczuk (@copone1dak) July 4, 2021