Immunitet parlamentarny nierzadko może wywoływać poczucie niesprawiedliwości, bo gdy dana społeczność wybierze swojego reprezentanta do Sejmu bądź Senatu i ten człowiek popełni jakieś wykroczenie lub przestępstwo, to bez zgody jego kolegów i koleżanek z parlamentu nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności – mówi w rozmowie z Niezależna.pl mec. Lech Obara. Dodaje również, że „taka sytuacja może doprowadzić do poczucia bezkarności wśród polityków”.
Za nami kolejny dzień napiętej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Jest jednak grupa posłów w opozycji, którzy na tym kryzysie próbują zbijać kapitał polityczny, a wśród nich są m.in. Michał Szczerba, Klaudia Jachira, czy Franciszek Sterczewski – wszyscy z Koalicji Obywatelskiej. Były już próby nielegalnego przedostania się na stronę białoruską do obozu migrantów, rzucanie im różnych paczek itd. Eksperci i komentatorzy życia publicznego jednoznacznie oceniają te działania jako zagrażające bezpieczeństwu naszego kraju.
O to na ile bezkarny w takich poczynaniach może czuć się parlamentarzysta, którego z urzędu chroni immunitet, spytaliśmy autorytet w dziedzinie prawa mec. Lecha Obarę.
- Aby poseł lub senator mógł być pociągnięty do odpowiedzialności za popełnione wykroczenia lub przestępstwa należy uchylić mu immunitet. W tej chwili może zrobić to jedynie Sejm lub Senat, w zależności o reprezentanta której izby chodzi. Nie można posła czy senatora aresztować, zatrzymać itd. Tak mamy skonstruowaną instytucję immunitetu w Polsce. W ogóle jest ona bardzo rozbudowana, bo immunitetem objęci są np. także sędziowie, co nieczęsto zdarza się na Zachodzie Europy
– mówi nam mec. Lech Obara.
Nasz rozmówca przypomniał także, że „oprócz immunitetu w zakresie prawa karnego parlamentarzyści mają także immunitet w zakresie prawa cywilnego”
- Jednak należy przypomnieć, że oprócz immunitetu w zakresie prawa karnego parlamentarzyści mają także immunitet w zakresie prawa cywilnego. Oznacza to, że poseł czy senator przy wykonywaniu swoich obowiązków naruszy dobra osobiste innego człowieka, czy grupy ludzi, to również ten immunitet go chroni. Przypomnijmy tu sytuację europosła Guy Verhofstadta, który nazwał osoby z Marszu Niepodległości grupą 50 tysięcy faszystów. On w swojej obronie powoływał się właśnie na immunitet w zakresie prawa cywilnego
– tłumaczy prawnik.
Dodaje również, że „taka sytuacja może doprowadzić do poczucia bezkarności wśród polityków”.
- Moim zdaniem ten immunitet powinien zostać mądrze ograniczony. Ta kwestia od lat wywołuje w społeczeństwie wrażenie niesprawiedliwości. O ile z immunitetem karnym jestem w stanie się zgodzić, o tym immunitet w zakresie prawa cywilnego należałoby dokładnie przemyśleć. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że zniesienie lub mocne ograniczenie immunitetu mogłoby doprowadzić do tego, że dana osoba piastująca jakieś stanowisko stałaby się obiektem ataku ze strony osób czy grup, które miałyby w tym swój konkretny interes. Mogłoby się to stać swojego rodzaju formą dokuczenia, szykany. Tutaj bardzo dużo zależy od kultury politycznej
– wskazuje mec. Obara.