Ponad pół roku po tym, gdy prokuratura złożyła wniosek o uchylenie immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu, temat znów stał się żywo komentowany, zarówno w debacie publicznej, jak i w parlamencie. Z naszych rozmów z senatorami wynika, że kluczowa w całej układance jest rola wicemarszałka Bogdana Borusewicza. To na dnie szuflady w jego biurku ma spoczywać wniosek prokuratury. Także Borusewicz ma kompetencje, by przekazać go do komisji regulaminowej.
O złożeniu wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO) prokuratura poinformowała 22 marca. Od tego czasu, w czwartek mija dokładnie 200 dni.
W tym czasie Senat kierował odpowiedzi do prokuratury o konieczności uzupełnienia braków formalnych we wniosku. Obecnie wniosek prokuratury spełnia wszystkie warunki, niezbędne do uruchomienia procedury wobec marszałka Senatu. Dlaczego zatem nie narzucono mu biegu?
- Wniosek jest przetrzymywany; robi to Bogdan Borusewicz. Jako wicemarszałek, jest upoważniony do procedowania tej kwestii - mówi nam senator PiS Grzegorz Bierecki, dodając, że „robi to oczywiście z powodów politycznych, w obawie o niewielką większość w Senacie”. - Gdyby senatorowie zapoznali się z tym wnioskiem, mógłby on sprawić, że niektórzy - popierający do tej pory marszałka Grodzkiego - zmieniliby zdanie - przekonuje polityk.
W rozmowie cytujemy słowa senatora niezrzeszonego Krzysztofa Kwiatkowskiego. Ten powiedział w środę na antenie radia Zet:
„martwi mnie to, że – jak mówią członkowie komisji regulaminowej Senatu – wniosek prokuratury nie spełnia wymogów formalnych. Wniosek trzeba będzie rozpatrzyć wtedy, gdy te wymogi będzie spełniał. Podejrzewam, że prokuraturze chodzi o to, by gonić króliczka, a nie go złapać. Gdyby zależało im na uchyleniu immunitetu marszałka, to ten wniosek zostałby złożony prawidłowo”.
Członkiem wspomnianej komisji regulaminowej jest nasz rozmówca. Jak odnosi się do tych słów?
- Z całą pewnością komisja regulaminowa nie podejmowała żadnej uchwały w sprawie tego wniosku (na okoliczność ponownego wezwania prokuratury do uzupełnienia braków formalnych - przyp. aut.). Twierdzenie, że komisja wskazała na jakieś braki, jest nadużyciem. Ta sprawa nigdy nie była dyskutowana na posiedzeniu Komisji - kontruje Bierecki.
[polecam:https://niezalezna.pl/413833-jubileusz-marszalka-senatu-to-juz-200-dni-blokady-glosowania-nad-immunitetem-grodzkiego
- Samego wniosku nie widziałem. Trzyma go w biurku Bogdan Borusewicz i nie przekazuje do komisji regulaminowej - mówi dalej.
Senator jest zdania, że „gdyby marszałek Grodzki podjął decyzję o zrzeczeniu się immunitetu, byłoby to przyjęte z całą pewnością przez Senat”. - Immunitet jest przywilejem osobistym więc w mojej opinii, gdyby takie oświadczenie o zrzeczeniu się immunitetu pan marszałek Grodzki złożył, byłoby ono skuteczne - przekonuje.
I dalej:
„byłoby to ze wszech miar chwalebne. Przywróciłoby jakiś szacunek do polityków. Chowanie się obecnie za plecami wicemarszałka Borusewicza nie służy budowaniu opinii urzędu marszałka Senatu. Trzecia osoba w państwie, która nie próbuje oczyścić się z oskarżeń? Gdyby był niewinny, chciałby się przecież oczyścić”.
Powtarza swoje przypuszczenie, że „przetrzymywanie wniosku ma miejsce dlatego, ponieważ znajduje się w nim materiał, który mógłby skłonić do zmiany stanowiska do tej pory wspierających marszałka Grodzkiego”.
O ustaleniach portalu Niezalezna.pl w sprawie ultimatum, jakie Donald Tusk miał postawić marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu, nic nie wie senator PSL Jan Filip Libicki.
- Nic takiego nie słyszałem. Gdyby sprawa dotyczyła mnie, zrzekłbym się immunitetu. Nie będę jednak radził marszałkowi, jest doświadczonym politykiem, sam podejmie decyzję - ucina.
Dopytywany, czy zrzeczenie się immunitetu z własnej woli byłoby korzystne dla marszałka Senatu, odpowiada:
„moje doświadczenie parlamentarne pokazuje, że zrzeczenie się immunitetu zawsze działa na korzyść osoby zrzekającej się”.