"Nie ma żadnych wątpliwości, że Koalicja Obywatelska jest za zwiększeniem liczebności wojska polskiego" - mówił przed wyborami Tomasz Siemoniak. Kilka dni po głosowaniu opowiedział się za 150-tysięczną armią zawodową, co w praktyce oznacza konieczność cięć i zwolnień, gdyż w tej chwili żołnierzy jest kilkadziesiąt tysięcy więcej.
Tomasz Siemoniak w wywiadzie dla RMF FM stwierdził, że Polska nie ma potencjału na 300-tysięczną armię i opowiada się za połowę mniejszą niż ta liczba armią zawodową. W tej chwili Wojsko Polskie liczy 187 tysięcy żołnierzy, więc - jak zauważył szef MON Mariusz Błaszczak - możliwe są zwolnienia, jeżeli władzę przejmie opozycyjna koalicja.
Dziennikarz TVP Samuel Pereira przypomniał, co Tomasz Siemoniak mówił przed wyborami, a co mówi już po wyborach.
Ta niepodległość, aby ją utrzymać, wymaga jej obrony. A obrona wymaga chłodnej głowy i planowania i współpracy wszystkich sił politycznych. Nie ma żadnych wątpliwości, że Koalicja Obywatelska jest za zwiększeniem liczebności wojska polskiego
Kiedy już Polacy poszli do urn i oddali głosy, Siemoniak narrację zmienił. W RMF FM powiedział: - Ja mówiłem wielokrotnie publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa. Nie ma potencjału demograficznego na 300-tysięczną armię. Skąd wziąć ludzi do 300-tysięcznej armii?
Przed wyborami Tomasz Siemoniak (PO) był za ZWIĘKSZENIEM liczebności polskiej armii, a po wyborach Siemoniak jest za ZMNIEJSZENIEM polskiej armii.
— Samuel Pereira (@SamPereira_) October 20, 2023
Czego nie rozumiecie? pic.twitter.com/SCkRNTQPVW
Słowa Tomasza Siemoniaka spotkały się z ostrą krytyką polityków PiS. "To chyba kpiny" - piszą w mediach społecznościowych.