Wszystkie banery z „tajnego garażu” były legalnie zlecone i opłacone przez KW PiS. Nielegalne jest działanie prokuratury, która skonfiskowała kilkadziesiąt banerów wyborczych w trakcie trwania kampanii - napisał na portalu x.com kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego Daniel Obajtek. Odniósł się w ten sposób do artykułu Onetu o rzekomej "tajnej drukarni polityków PiS". Były prezes Orlen SA dołączył do wpisu dokumenty, obalające tezy przedstawione w publikacji. W mediach opublikowano również oświadczenie, które ma pochodzić od firmy, która zajmowała się wydrukiem materiałów wyborczych.
Onet poinformował w piątek, że banery wyborcze Marcina Romanowskiego, Jana Kanthaka i Daniela Obajtka drukowano w tajnym garażu w Aleksandrowie w województwie lubelskim. Według portalu proceder nadzorowali m.in. urzędniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości oraz asystent Sądu Okręgowego w Krakowie. Jak przekazuje portal, prokuratura podejrzewa, że mogło dojść do nielegalnego wspierania komitetu wyborczego, z pominięciem oficjalnych źródeł finansowania.
Informację tę zdementował wczoraj Daniel Obajtek. Dziś były prezes Orlenu pokazał dokumenty, które jeszcze bardziej obalają artykuł Onetu.
"Wszystkie banery z „tajnego garażu” były legalnie zlecone i opłacone przez KW PiS. Nielegalne jest działanie prokuratury, która skonfiskowała kilkadziesiąt banerów wyborczych w trakcie trwania kampanii. Standardy rodem z Białorusi. Tak uśmiechnięta Polska uniemożliwia prowadzenie normalnej kampanii wyborczej"
Do wpisu dołączył skany dokumentów potwierdzających pochodzenie i finansowanie banerów.
Wszystkie banery z „tajnego garażu” były legalnie zlecone i opłacone przez KW PiS. Nielegalne jest działanie prokuratury, która skonfiskowała kilkadziesiąt banerów wyborczych w trakcie trwania kampanii. Standardy rodem z Białorusi. Tak uśmiechnięta Polska uniemożliwia prowadzenie… pic.twitter.com/w092SFQkvD
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) June 1, 2024
O sprawie piszą lokalne media. Portal NOWa Gazeta Biłgorajska zamieścił oświadczenie, które ma pochodzić od właściciela atakowanej drukarni. Przedsiębiorca wzywa w nim do zaprzestania rozpowszechniania fałszywych informacji. Poinformował też, że złożył "zażalenie oraz zawiadomienie o złamaniu prawa poprzez kradzież (zabezpieczenie) banerów wyborczych kandydatów do Europarlamentu".
"O ile prokurator może zabezpieczyć urządzenie do druku banerów, to prawo zabrania zabierania legalnych banerów wyborczych. Żaden z policjantów nie zapytał, czy mamy zlecenie lub faktury. Dlatego na prokuratora oraz policjantów zostało złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia i przestępstwa z załącznikami w postaci faktur i przelewów"
Odnosząc się do artykułu Onetu, w oświadczeniu stwierdzono, iż "tworzy on fałszywe sugestie i z tym, jako spółka działająca legalnie, nie możemy się zgodzić". - Wszystkie materiały wyborcze które zostały wydrukowane były legalne na zlecenie przez komitet wyborczy. Prokuratura dysponuje fakturami które potwierdzają legalność banerów - podkreślono.
"Trudno nie zauważyć zbieżności w tym, że ten sam prokurator miesiąc wcześniej otrzymał awans z rąk PO. Sprawa jest skandaliczna i spółka złożyła stosowne zażalenia i dokumenty zaraz po zabezpieczeniu materiałów wyborczych. Spółka będzie domagać się odszkodowania nie tylko za narażenie reputacji, ale także za zablokowanie jej działań w czasie tak szczególnym jak kampanie wyborcze, które to będą oscylować w kwotach kilkuset tysięcy złotych do kilku milionów złotych. Niestety te koszty finalnie obciążą Skarb Państwa. Obok roszczeń odszkodowawczych spółka złożyła zawiadomienie do prokuratury za złamanie kodeksu wyborczego, jak i innych przepisów"