Tuż przed debatą prezydencką w Telewizji Republika, w siedzibie stacji rozmawiamy z prof. Genowefą Grabowską. Pytana, w jakiej rzeczywistości przyjdzie inaugurować nowemu prezydentowi swój urząd w kontekście unijnej legislacji, odpowiada:
"Najważniejszy będzie obraz bezpieczeństwa i jego architektura, w której znalazła się i Unia Europejska, a z nią Polską, versus Stany Zjednoczone. To będzie szalone wyzwanie, bo Europa obudzona wyborem Trumpa zareagowała histerycznie. W tej chwili próbuje wykopać rów pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Europą. Trump to podjął, bo sankcje o tym świadczą. Nie wróży to niczego dobrego dla Europy”.
- Chciałabym, aby polski przyszły prezydent, ale również inni prezydenci, którzy patrzą realnie na geopolitykę, spróbowali znaleźć wyjście z tej sytuacji. Wcale nie konfrontacyjne wobec Stanów Zjednoczonych, tylko kooperacyjnie. Trzeba znaleźć nici wiążące, a nie to, co nas dzieli. Polska powinna tu dać asumpt do uruchomienia takiej współpracy. Zwłaszcza, że do ostatnich wyborów parlamentarnych mieliśmy bardzo dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi - słyszymy.
I dalej:
„budowa europejskiej armii na złość Stanom Zjednoczonym jest poronionym pomysłem. Pierwszy raz padło to w traktacie z Maastricht w 1992 roku. Ta cezura czasowa świadczy o tym, że to pomysł utopijny. Można mówić o pewnych elementach obronnych, ale w kontekście współpracy z NATO, a nie budowy i generowania samodzielnego europejskiego przemysłu, samodzielnego dowództwa, samodzielnych fabryk”.
Dopytywana, czy to odpowiedni czas na renesans Trójmorza, przychyla się:
„to atrakcyjne nie tylko dla państw Trójmorza. Nie wszystkie państwa z tak zwanej starej Unii podzielają takie podejście. Nie sądzę, żeby Włosi - poza polityką migracyjną – w polityce obronnej podzielali wizję, żeby oddać europejskie dowództwo jednemu z państw. To byłaby likwidacja jednego z najważniejszych elementów suwerenności państwa”.