Były premier Mateusz Morawiecki przebywa w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej, gdzie prowadzi interwencję poselską. W rozmowie z Michałem Rachoniem, mówiąc o przyjętym niedawno przy aprobacie rządu Tuska pakcie migracyjnym, wskazuje, że zapisane w pakcie liczby są całkowicie względne.
- W tej regulacji Komisji Europejskiej jest zapis, że to 22 tys. [euro; ekwiwalentu za nieprzyjętych migrantów] "lub inna kwota". Może to być 30, 40 tys. euro, liczba określona przez KE. Państwo polskie nie ma na to wpływu. Jeśli chodzi o liczbę migrantów, ta liczba, która będzie redystrybuowana jest w rękach KE - to może być 10 tys., 100, 150 tys. Nie wiemy tego dzisiaj - ocenił Morawiecki.
Dodał, że Rada UE "prze do przodu z regulacją" dot. migrantów.
- 11 mln Polaków może poczuć się zawiedzonych - powiedział, wskazując na liczbę głosujących przeciwko paktowi w referendum ogólnokrajowych.
"Reynders myślał chyba, że pisze do Tuska"
Michał Rachoń przypomniał Mateuszowi Morawieckiemu list, jaki skierował do jego rządu komisarz ds. sprawiedliwości UE, Didier Reynders. W czerwcu 2021 r. wezwał polskie władze do wycofania z Trybunału Konstytucyjnego wniosku o stwierdzenie zgodności z Konstytucją RP zapisów Traktatu o UE.
- Kiedy prawo polskie ma pierwszeństwo przed prawem UE, a prawo polskie w obszarach nieprzekazanych [kompetencyjnie UE] też ma pierwszeństwo, możemy mówić, że Polska jest państwem suwerennym. W przeciwnym przypadku Polska utraciłaby znaczną część swojej suwerenności. Reynders być może się pomylił, myślał, że może pisze do Tuska. To pokazuje, jak oni traktują państwa członkowskie
– powiedział.
Morawiecki odniósł się także do niedawnych działań podejmowanych przez nowego ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara.
- Jeden sędzia może wykluczyć drugiego. To standardy nawet nie białoruskie. To urąga niezawisłości sędziów, to regulacja, która z poziomu rozporządzenia łamie konstytucję. Tylko prezydent ma prawo mianować sędziów i wszelkie niedogodności proceduralne są traktowane jako nieistniejące przez podpis prezydenta. Mamy do czynienia z kuriozum i skandalem - dodał.