Pierwszy taki wywiad z Macronem
Słowa wypowiedziane przez gospodarza Pałacu Elizejskiego w wywiadzie dla państwowych mediów muszą robić wrażenie. Warto zacytować niektóre z nich. "Żyjemy w czasach, w których trzeba stawiać opór, aby Rosja nigdy nie wygrała. Inaczej wiarygodność Europy zostałaby zredukowana do zera" - przekazał. Jeśli Władimir Putin zwycięży i wchłonie Ukrainę, nie zatrzyma się na tym kraju, co z kolei "zmieni dotychczasowe życie obywateli Francji". "Teraz sytuacja jest znacznie trudniejsza i należy założyć, że nie wolno powiedzieć agresorowi, iż narzucamy sobie jakieś nieprzekraczalne linie. Władimir Putin, gdyby wygrał, nie zatrzymałby się na Ukrainie" - przekonywał w TF1 i France 2. Macron powtórzył też, że opcja wysłania wojsk NATO na Ukrainę leży na stole. "Dzisiaj nie jesteśmy w takiej sytuacji, ale takie opcje są możliwe. (...) Mam powody, by mówić nieprecyzyjnie" - dodał francuski prezydent.
Trójkąt Weimarski - zgrzyt Berlina z Paryżem
Inicjatywa Macrona, która wydaje się inaczej sformułowaną koncepcją Jarosława Kaczyńskiego tuż po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji z wysłaniem "misji pokojowej NATO" na Ukrainę w trakcie pierwszej podróży polskich oficjeli do Kijowa, nie spotkała się z akceptacją Olafa Scholza. Zgrzyt między Berlinem a Paryżem ma być na tyle duży, że to z tego powodu ma zostać zorganizowany Trójkąt Weimarski. Inicjatorem wcale nie będzie Donald Tusk, jak usiłowały przedstawić to prorządowe media, a Niemcy, co ustaliła nawet przychylna obecnej władzy "Wirtualna Polska". Rozdźwięk jest tym większy, że Bundestag ostatnio odrzucił propozycję wysłania rakiet Taurus na front, o co mocno zabiegali Ukraińcy. Wcześniej taką opcję wsparcia dla obrońców swojego kraju wykluczył Olaf Scholz. Taka to europejska solidarność w dozbrajaniu Ukrainy, której grozi porażka w wojnie.
Dobrze, że Emmanuel Macron w końcu otrzeźwiał. Pytanie, co sprawiło, że z polityka "wiszącego" dosłownie na telefonie w połączeniach z Władimirem Putinem, stał się "jastrzębiem". Francuski przywódca popełniał błędy - gdy było oczywiste, czym grozi inwazja Rosji, tłumaczył się opinii publicznej z częstotliwości kontaktów z Kremlem. - Utrzymuję regularny kontakt z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, bo wierzę, że najlepszym sposobem na powrót do rozmów jest posiadanie takiego bezpośredniego kanału komunikacji - zapewniał w marcu 2022 r. Doradzał też publicznie stronie zaatakowanej, by skłoniła się do negocjacji. - Jedyną drogą są negocjacje, nie widzę w tym przypadku opcji wojskowej - oceniał wówczas Macron. Nie dodawało mu też powagi, że gdy dosłownie palił się świat - wszak nie tylko toczy się wojna na Ukrainie, ale też między Izraelem a Hamasem, a status Tajwanu wciąż jest podważany przez Chiny - Macron wywierał presję na piłkarzu Kylianie Mbappe, by pozostał w PSG i nie przenosił się do Realu Madryt. Ba, ostatnio atakujący dostąpił zaszczytu i został zaproszony przez Macrona na kolację i uczestnictwo w rozmowach przy stole z emirem Kataru. Widać wyraźnie, że Macron mylił priorytety.
Pytanie, czy francuski polityk byłby skłonny wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę, skoro ponownie zgłasza swoją propozycję w najnowszym wywiadzie. Szczerzę - wątpię.