Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

"Imponująca pracowitość". "Gazeta Polska Codziennie" ujawnia, jak prof. Dudek piał z zachwytu nad Nawrockim

„Gazeta Polska Codziennie” zapoznała się z dawną opinią prof. Antoniego Dudka na temat Karola Nawrockiego. Historyk, który dziś atakuje kandydata na prezydenta, pewnie żałuje swojego uznania dla obecnego prezesa IPN.

Profesor Antoni Dudek, historyk o zacięciu celebryty, nie ustaje w atakowaniu doktora Karola Nawrockiego. Uczony ma swój autorytet jako autor słynnej w świecie naukowym pracy „Reglamentowana rewolucja” o upadku PRL, a od kilku lat buduje swoją rozpoznawalność w popularnonaukowych podcastach, wywiadach i komentowaniu historii różnych epok. Teraz swoją rozpoznawalność wykorzystuje – już od pół roku – do intensywnego deprecjonowania obywatelskiego kandydata na prezydenta. Jednak powody jego determinacji są inne, niż się na pozór wydaje. W styczniowej „Gazecie Polskiej” (4/2025) opisano już źródła Dudkowej niechęci – chodzi o twarde podejście prezesa IPN do jednego z pracowników, doktora Michała Siedziaka, który był podopiecznym profesora. 

Reklama

W kółko o „niebezpiecznym człowieku”

Zatem od grudnia trwa krucjata, bo to wtedy w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” historyk ostrym tonem powiedział:

„To jest człowiek niezwykle niebezpieczny. Co mówię jako człowiek obserwujący polską politykę od 30 lat, jest to jeden z bardziej niebezpiecznych ludzi, jacy się pojawili w polskiej przestrzeni publicznej. Mówię z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością”.

Kilka dni temu Dudek znowu zaatakował, mówiąc, że Nawrocki nie ma kwalifikacji do pełnienia wysokiego urzędu, choć przecież od czterech lat jest sprawnym prezesem jednej z największych instytucji w Polsce. Zresztą ponad dekadę temu profesor Dudek wysoko cenił Nawrockiego, właściwie nawet pchnął jego proces otrzymania tytułu doktora. Dziś zapewne historyk żałuje swojej pozytywnej recenzji dysertacji doktorskiej młodego Karola Nawrockiego. 

Nawrocki w 2013 r. skończył bowiem pisać doktorat poświęcony opozycji antykomunistycznej. Praca „Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim 1976–1989” była efektem badań i gromadzenia źródeł jeszcze podczas studiów, stąd też imponująca bibliografia zrobiła na recenzentach poważne wrażenie. „W sumie bibliografia jego pracy, przedstawiona na ponad dwudziestu stronach i skonfrontowana z tekstem, daje świadectwo imponującej pracowitości doktoranta” – pisał w recenzji prof. Dudek, wówczas jeszcze wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego.

A powodów do pochwał Nawrockiego było w jego opinii znacznie więcej. Na temat relacji świadków i uczestników działań opozycyjnych w latach 1976–1989 czytamy: „Udało mu się zgromadzić ponad sto (!), co jest liczbą niezwykle wysoką i nadzwyczaj rzadko spotykaną w pracach historycznych”. Choć oczywiście recenzent zwraca uwagę na to, co Nawrocki mógłby w swoim doktoracie rozwinąć i jakich poszczególnych informacji by jeszcze oczekiwał, to jego ocena pracy późniejszego prezesa IPN jest zdecydowanie wysoka. 

Dla profesora ten doktorat to świadectwo mocnych stron autora:

„Z satysfakcją stwierdzam, że badając skomplikowane dzieje solidarnościowej konspiracji, w której badacz musi się zmagać z jednej strony z faktem zdekompletowania esbeckiej dokumentacji, z drugiej zaś z często sprzecznymi relacjami jej uczestników, Karol Nawrocki wykazał się nie tylko dociekliwością w ustalaniu faktów, ale i ostrożnością w formułowaniu końcowych ocen i wniosków”. 

Dudek zachwalał Nawrockiego. Cytaty mówią same za siebie

Oprócz pracowitości uczony podkreślał u młodego doktoranta jego obiektywizm i nieuleganie megalomańskim tendencjom narodowym. Tak Dudek komentuje fragment pracy poświęcony elbląskiemu duchowieństwu: „Problem ten autor przedstawił w całej jego złożoności, bez często w takich przypadkach brązownictwa, wskazując zwłaszcza na fakt, że w aktywność tego rodzaju angażowała się zdecydowana mniejszość księży”. Ten głos jest ważny, bowiem dzisiaj establishment III RP bardzo często zarzuca prawicy, że historię najnowszą Polski wybiela i właśnie „brązowi”. Abstrahując od nieprawdziwości tego argumentu, tym razem wobec prezesa IPN posłużyć się tym zarzutem jest jeszcze trudniej.  

A i to nie koniec pochwał Dudka w recenzji z 2013 r. Rozdział dotyczący końca lat 80. w Elblągu także został oceniony wysoko:

„Także i w tej części autor dobrze poradził sobie z odtworzeniem procesu narastania sporów i konfliktów wewnętrznych w łonie elbląskiej opozycji, opisując je w sposób możliwie bezstronny. Niezwykle interesujące wydaje się udokumentowanie przypadków pobić i kradzieży zastosowanych w trakcie kampanii wyborczej wobec działaczy Solidarności”.

Trzeba ponownie podkreślić, że doktorat Nawrockiego idealny nie był i recenzenci wskazywali, co można by poprawić – choć właściwie wszystkie tego typu prace mają listy zastrzeżeń. Ale końcowe wnioski profesora Dudka były dla późniejszego kandydata na prezydenta zdecydowanie życzliwe:

„Powyższe uwagi nie obniżają mojej ogólnej bardzo pozytywnej oceny omawianej dysertacji. Tekst rozprawy autorstwa mgr. Karola Nawrockiego zawiera wszystkie wymagane elementy składowe pracy doktorskiej. Praca została wyposażona w prawidłowo skonstruowane przypisy oraz bibliografię, napisano ją też poprawną polszczyzną, choć niekiedy autorowi zdarzają się różnego rodzaju literówki i drobne potknięcia językowe. Reasumując, stwierdzam, że opiniowany tekst spełnia z naddatkiem wymogi ustawowe stawiane rozprawom doktorskim. Wnoszę w związku z tym o dopuszczenie magistra Karola Nawrockiego do dalszych stadiów przewodu doktorskiego”. 

Ataki z pozycji autorytetu

Od tamtego czasu wiele się w życiu Nawrockiego zmieniło, ale cechy chwalone przez Dudka tylko się wzmocniły. Pracowitość pokazał gdańszczanin w Muzeum II Wojny Światowej, w IPN, a teraz w kampanii wyborczej. Nawrocki nie schlebia narodowym mitom, lecz prowadzi zespół historyków do ich gruntownego sprawdzenia. Zalet swoich nie stracił, a jednak profesor Dudek o nich nie wspomni. Powtarza zatem jakieś mity o autorytarnej naturze kandydata i jego rzekomej mściwości. Jeśli chciałby zachować obiektywizm, powtórzyłby chociaż swoje spostrzeżenia sprzed lat, rzuciłby: „jest mściwy, ale pracowity”, a tak swoją paranoiczną tyradą zdradza tylko swój brak obiektywizmu – za który ongiś chwalił Nawrockiego.

W krucjacie Dudka pobrzmiewa stara nuta mainstreamu wobec prawicy, nuta pozbawiona szczypty elegancji. Na prezydenta Andrzeja Dudę znaleziono Jana Zimmermanna, jego promotora z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który skorzystał z propozycji, by pobrylować kilka kwadransów przed kamerami TVN i powspominać złe czasy ze studentem Dudą. Po Mateusza Morawieckiego sięgnięto głębiej – aż do szkoły średniej, skąd wydłubano nauczyciela Marka Jędrychowskiego, snującego opowieści jak z bajek o złym księciu, który od dzieciństwa zdradzał swoją złą naturę młodzieńczymi podłymi uczynkami.

Nawrockiego również próbuje się ograć w ten sposób, ale na razie jego przełożeni z dawnych lat raczej go tylko chwalą i dobrze wspominają. Nie będzie więc nagłówków: „promotor Nawrockiego oburzony” czy „nauczyciel Morawieckiego zabrał głos”. Pozostaje więc profesor Dudek. „Recenzent doktoratu Nawrockiego zmienił o nim zdanie” – zawsze da się to jakoś ograć, a że bez klasy? Nie pierwszy raz w polityce.

Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Reklama