Pole kukurydzy pod Poznaniem stało się - według dziennikarza Leszka Kraskowskiego - symbolem finansowych machinacji Ryszarda Krauzego i Romana Giertycha. Kupione za 7 mln zł przez fikcyjną spółkę żony ochroniarza Giertycha, po zaledwie ośmiu dniach odsprzedane Polnordowi za 27 mln zł, a dwa miesiące później warte na papierze 80 mln zł jako zabezpieczenie obligacji – kulisy rzekomego wyprowadzania pieniędzy z giełdowej spółki i oszukiwania akcjonariuszy przedstawił w Sejmie red. Kraskowski podczas posiedzenia Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu - Bezpieczna Polska. Poseł Roman Giertych póki co nie odniósł się do dzisiejszych słów Kraskowskiego.
Sejmowy Zespół Parlamentarny Przeciwdziałania Bezprawiu - Bezpieczna Polska zajął się sprawą afery Polnordu i udziału w niej posła Romana Giertycha.
Posłowie wysłuchali Leszka Kraskowskiego, autora głośnego reportażu i wielu udokumentowanych doniesień w tej sprawie, który był także świadkiem w umorzonej niedawno przed lubelskim sądem sprawie.
Przewodniczący komisji Michał Woś poinformował przy tym, że Sejm zablokował transmisję z obrad zespołu na swojej oficjalnej stronie. Całość transmitowała na żywo m.in. Telewizja Republika oraz kanały Prawa i Sprawiedliwości w mediach społecznościowych.
ZOBACZ TAKŻE W polskim parlamencie o Giertychu i aferze Polnord! Sejm ZABLOKOWAŁ transmisję!
Leszek Kraskowski przyznał, że w przeszłości jako dziennikarz zajmować się interesami Ryszarda Krauzego m.in. komputeryzacją ZUS-u.
- Zawsze kojarzyłem interesy pana Krauzego jako interesy bardzo wysokiego ryzyka - stwierdził dziennikarz.
Tłumaczył, że wprowadzono w Polnordzie coś w rodzaju mechanizmu oscylatora. - Pompowano wartość gruntów, które rosły i dzięki temu Ryszard Krauze wyłudzał kredyty oraz emitował obligacje korporacyjne, które kupowały instytucje finansowe oraz zwykli ludzie - dodał Kraskowski.
Posiedzenie Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu - Bezpieczna Polska | Sejm RP https://t.co/7DvIYUy31x
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) March 4, 2025
Podał przykład Dopiewca pod Poznaniem, gdzie transakcja polegała na tym, że jedna firma Krauzego sprzedawała ziemię drugiej jego firmie. Wtedy już biznesmen miał wiedzieć, że jego akcje zostaną przejęte przez wierzycieli i chciał "ewakuować" się z Polnordu.
- Krauze postanowił wyczyścić spółkę z pieniędzy, a pomagał mu w tym jego zaufany prawnik, czyli poseł Roman Giertych oraz jego zaufani ludzie - ochroniarz "Foka" i jeden z jego współpracowników, były poseł LPR
- powiedział Kraskowski.
Spółkę Properis 33 Kraskowski nazwał "firmą-krzak", która jako spółka buforowa miała prowadzić transakcje z giełdową spółką Polnord. Properis 33 była prowadzona przez żonę kierowcy Giertycha.
Spółka powstała krótko przed samą transakcją, bo latem 2010 roku. Powołując się na swoje publikacje, Kraskowski przypomniał, że transakcja była błyskawiczna: kupno za 7 mln zł i sprzedaż Polnordowi za 27 mln zł w ciągu zaledwie ośmiu dni.
Sprzedającym w tej operacji był Prokom Investments, spółka Ryszarda Krauzego, a kupującym Polnord – giełdowa firma, w której Krauze pełnił rolę przewodniczącego rady nadzorczej i kontrolował ponad 21 procent akcji poprzez Prokom. Rozdrobniony akcjonariat nie miał szans przeciwstawić się decyzjom „wieloryba”. Działka, po dwóch miesiącach od zakupu, posłużyła jako zabezpieczenie emisji obligacji na kwotę 80 mln zł, choć wciąż pozostawała polem kukurydzy.
Dlaczego Krauze wybrał pośrednika do tej transakcji i dlaczego zapłacił za niego aż 20 mln zł? Odpowiedź - zdaniem Kraskowskiego - tkwi w sprytnym kamuflażu. Pośrednik – spółka Properis 33 – był fikcyjny. Żona „Foki” nie zdawała sobie sprawy, w czym uczestniczy, podpisując dokumenty na prośbę męża, lojalnego współpracownika Giertycha jeszcze z czasów Młodzieży Wszechpolskiej i LPR. Pieniądze z transakcji rozdzielał Krauze: część trafiła do Giertycha, reszta popłynęła na cypryjskie konta biznesmena.
Bezpośrednia sprzedaż między Prokom Investments a Polnordem wymagałaby ujawnienia na Giełdzie Papierów Wartościowych, co mogłoby wzbudzić podejrzenia analityków. Ci szybko zorientowaliby się, że „Duży Ryszard” wyciąga środki z Polnordu, okradając mniejszych akcjonariuszy w biały dzień.
Dzięki fikcyjnemu pośrednikowi transakcja pozostała w cieniu. Properis 33, założona latem 2010 roku z kapitałem 5 tys. zł, nie prowadziła żadnej działalności, a mimo to przeprowadziła milionową operację - twierdzi Kraskowski.
Krauze, poszukujący funduszy na swoje ambitne projekty naftowe w Kazachstanie, znalazł w tym procederze finansowe perpetuum mobile. Polnord pozyskiwał gotówkę z banków, zastawiając sztucznie windowane grunty, a on sam zgarniał realne pieniądze.
W 2015 roku czujne oko analityka giełdowego dostrzegło, że Polnord tonie w długach – ponad 260 tys. zł na jeden lokal, znacznie więcej niż u konkurencji. Firma emitowała wtedy obligacje „na wyrwę”, bez zabezpieczenia, a wartość złotówki i ceny nieruchomości sprzed dekady tylko podkreślały skalę problemu. Grunt w Dopiewcu, choć wciąż niezabudowany, nadal pełnił rolę podpórki dla wierzytelności.
Roman Giertych na razie nie odniósł się do dzisiejszych słów Kraskowskiego. Jeśli to zrobi, od razu przedstawimy jego stanowisko.