Ministerstwo sprawiedliwości wszczęło procedurę odwołania Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędziego Piotra Schaba. Resort argumentuje to m.in. wielokrotnym nadużyciem władzy przez sędziego. Przypomnijmy, że Rzecznik Sądów Dyscyplinarny Sądów Powszechnych wielokrotnie krytykował upolitycznione decyzje w zakresie sądownictwa.
"Biorąc pod uwagę, że sędzia Piotr Schab wielokrotnie nadużył władzy – zarówno pełniąc funkcje administracyjne w wymiarze sprawiedliwości, jak i funkcję rzecznika dyscyplinarnego, Minister Sprawiedliwości uznał, że dalsze pełnienie przez niego obu tych funkcji bezpośrednio zagraża dobru wymiaru sprawiedliwości zarówno jako generator efektu mrożącego wobec sędziów, jak i wobec realnej możliwości stosowania wobec nich tzw. miękkich środków represji o charakterze"
W komunikacie czytamy, że Adam Bodnar argumentuje swoją decyzję tym, że poprzedni minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro - po zmianie przepisów o ustroju sądów powszechnych - rzekomo "wielokrotnie wyznaczał na funkcje prezesów i wiceprezesów osoby nie kierując się kryteriami merytorycznymi".
Resort pisze o też "represjach", których miały dopuszczać się te osoby, wobec sędziów, którzy "starali się wdrażać orzeczenia trybunałów międzynarodowych" lub krytykowali działania - w rozumieniu Adama Bodnara - "zmierzające do politycznego podporządkowania sądownictwa".
Rzecznik Dyscyplinarny Sądów Powszechnych sędzia Piotr Schab wielokrotnie krytykował zapowiedzi rządu odnośnie kwestionowania nominacji sędziów po 2017 roku. Wskazał, że robią to nie tylko politycy, ale i część środowisk sędziowskich. Szczególnie mocno wypowiedział się na ten temat na początku stycznia na antenie Telewizji Republika.
Wskazał wówczas, że wszyscy zwolennicy podziału sędziów de facto domagają się "zredukowania liczby sędziów podług sposobu ich powoływania negując w całej rozciągłości zapisy Konstytucji RP, negując sens prerogatyw prezydenckich, negując ustawodawstwo, nie widząc możliwości weryfikacji ustaw, która byłaby zgodna z konstytucją".
Ja bym powiedział, że to jest po prostu rebelia, wystąpienie przeciwko własnemu państwu. Mówię to jako obywatel, jako sędzia
– oznajmił 6 stycznia.
Sędzia Schab zaznaczył też wówczas, że orzeka od 1996 roku i widział "przeróżne sytuacje, które jaskrawo przeczyły fundamentalnemu pojmowaniu praworządności". - Niemniej, tego rodzaju działań, które miałyby na celu redukcję zapisów konstytucji, rękami polityków i nie tylko, także sędziów niestety, nie spotkałem - zaznaczył.