Manfred Weber nie dość, że z niemiecką butą próbuje decydować, kto ma rządzić w Polsce, to ustami swojego rzecznika postanowił zamanifestować całemu światu, kto w układzie z Donaldem Tuskiem jest szefem, a kogo można delegować do wykonania zadań. Tak naprawdę Tusk żadnym przywódcą nie jest, a to bezceremonialne ustawienie w szeregu miało raz na zawsze przypomnieć mu o miejscu w szeregu.
Nie ulegajmy złudzeniu: słowa Manfreda Webera, Katariny Barley czy Ursuli von den Leyen nie są jakimś ekscesem. To świadoma i konsekwentnie realizowana polityka kolonizowania przez Berlin kolejnych narodów Europy na swoją modłę za pomocą całego radiowęzła niemieckich mediów, sieci fundacji potrzebnych do korumpowania elit intelektualnych i tworzenia wielkich formacji politycznych oddanych bez reszty Niemcom.
Tuskowi brutalnie przypomniano, że bez niemieckich wpływów i opieki jest figurą pozbawioną jakiegokolwiek znaczenia – bez najmniejszej szansy na samodzielną rolę w polityce. Czas przypomnieć Niemcom, żeby zajęli się pilnowaniem porządku we własnym ogródku, a nie w cudzym, bo zazwyczaj kończyło się to w historii globalną katastrofą.
Chcesz być na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami w Polsce i na świecie, czytać ciekawe artykuły oraz publicystykę? Zdecyduj się na prenumeratę #GPC - najlepszego źródła informacji dla wymagających czytelników! » https://t.co/5oUNtNfQBb
— GP Codziennie (@GPCodziennie) August 9, 2023
Więcej » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/mYF9BJr0hl