W środę sąd podjął decyzję o 7-dniowym areszcie dla Wołodymyra Z. Ukrainiec jest podejrzewany o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream. - Trudno zgodzić się z tym rozstrzygnięciem - stwierdził adwokat zatrzymanego mec. Tymoteusz Paprocki.
Prawnik poinformował, że już w kwestii dopełnienia formalności przez stronę niemiecką pojawiły się nieprawidłowości. Mianowicie imię i nazwisko jego klienta było opisane z błędami. Zaznaczył, że podjęte środki wobec Z. są zbyt daleko idące.
"Jeżeli ktoś mieszka w danym kraju przez okres prawie 3,5 roku, jeżeli w tym czasie ma określone procedury cywilne i administracyjne, które są obejmowane i jeżeli przebywa w tym kraju, to mówienie - według według obrony i według ściganego również - iż istnieje obawa ucieczki albo matactwa, dodatkowo, w tej sprawie - w moim przekonaniu - jest to nieprzekonywujące"
– powiedział mec. Paprocki.
Odnosząc się do argumentu sądu, dotyczącego tego, iż już w ubiegłym roku prowadzone były czynności w miejscu zamieszkania jego klienta podkreślił, że to prawda, "natomiast nikt nie ma obowiązku przebywania w określonej nieruchomości przez cały czas". - Natomiast w dalszej części mój klient cały czas przebywał w Polsce a organy nie wskazywały na to, aby miał obowiązek stawienia się w jakimkolwiek innym miejscu - oznajmił.
"Jeżeli już sąd odnosił się również do europejskiego nakazu dochodzeniowego, a więc do przeszukania, to proszę państwa, pełnomocnictwo i upoważnienie do obrony w tej sprawie zostało mi złożone w ubiegłym roku. My zapoznaliśmy się z tymi aktami, złożyliśmy zażalenie i Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotów rozpoznawał te zaskarżone czynności, gdzie upoważnienie było udzielone przez mojego klienta osobiście mi na terenie Polski i prokuratura te informacje ma. Więc nie rozumiem, dlaczego nadano znaczenie tym czynnościom w ubiegłym roku, bo żaden obywatel RP, albo przebywający na terenie RP nie musi być w domu w każdym dni, w którym policja dokonuje czynności i na pewno do tej kwestii też się odniesiemy"
– podkreślił.
Odnosząc się do kwestii geopolitycznych, które znalazły się w argumentacji sądu mec. Paprocki zaznaczył, że "mamy przepisy prawa, które są czasami bardzo rygorystyczne, czasami one są jednoznaczne, czasami faktycznie nie dają dużego pola manewru do interpretacji i do pewnych decyzji, ale każdy przepis prawa jest tworzony po to, aby interpretować go w każdej określonej sytuacji".
"Do tego, aby wolności, prawa i swobody obywatelskie, które mają być ograniczone, miały swoje odzwierciedlenie w określonych zakazach, bądź nakazach, a w niektórych sytuacjach były w pewien sposób łagodzone. I ja nie zgadzam się na dzisiaj ze stwierdzeniem że fakt, że jakiekolwiek obywatel Ukrainy jest oskarżany o to, że zniszczył infrastrukturę krytyczną i - nazwijmy to wprost - jest oskarżany o sabotaż konstytucyjny na rzecz Niemiec za zniszczenie infrastruktury łączącej Niemcy z Rosją, nie powinien na terenie Unii Europejskiej odpowiadać z tego tytułu karnie i nie ma według mnie również czegoś takiego, bo być może tak można byłoby wysnuć taki wniosek, że to jest tylko okres 7 dni pozbawienia wolności, a po tym czasie podejmiemy czynności - jeżeli ktokolwiek jest pozbawiony wolności, to musi być do tego określone uzasadnienie i argumenty, których według mnie brakuje"
– powiedział.
Jak stwierdził, nie odniesie się do kwestii czy decyzja wobec jego klienta jest polityczna. Ten "znak zapytania" pozostawia wszystkim zainteresowanym sprawą. - Nie przekonuje mnie ta argumentacja przedstawiona przez sąd i na pewno w tym zakresie zostanie złożone w najbliższym czasie zażalenie - zaznaczył.