- Kiedy opozycja ocenia zerwanie negocjacji z Airbus Helicopters, których przedmiotem był zakup helikopterów dla wojska polskiego, to słyszę, że to na barkach Warszawy spoczywa odpowiedzialność za zerwanie tych rozmów, i że to PiS jest winne pogorszeniu się relacji polsko-francuskich. Otóż mam nieodparte wrażenie, że dla sojuszu PO/.Nowoczesna nie ważna jest istota sprawy, a samo zdarzenie, bo przecież nie sposób merytorycznie odnieść się do negocjacji, skoro były poufne. Jednak sam fakt zerwania rozmów spowodował, że opozycja nie zaniechała sposobności, by znaleźć kij i okładać nim PiS. Jak polityk partii rządzącej mam inną optykę. Szczerze powiedziawszy dziwię się Francuzom, że zerwali negocjacje kontraktu, który był warty 13,5 mld zł., a więc ok. 3 mld euro. w sytuacji, gdy firma AH znajduje się - o ile mi wiadomo - w niezbyt dobrej kondycji finansowej – tłumaczy poseł PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
- To, że prezydent Francois Hollande odwołał wizytę w Polsce świadczy tylko o tym, że do tej pory Polskę traktowano instrumentalnie, jako swoistą "studnię pieniędzy". My tu wam - zdaje się tak myśleli Francuzi - sprzedamy jakiś produkt, a wy zapłacicie dużo, a nawet więcej pieniędzy. Wiadomo Polska kraj bogaty, szczególnie w porzekadła, a jedno z nich powiada: "Zastaw się, a postaw się". Dlatego też stanowisko Warszawy musiało mocno zirytować Pałac Elizejski, bo z jakiegoż to powodu ci Polacy nagle się postawili, skoro wcześniej byli tacy mili, że do rany przyłóż? - mówi poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
Swoją drogą politykom PO polecam wypowiedź "ojca założyciela" czyli gen. Gromosława Czempińskiego, który w kwietniu ubiegłego roku w TVP Info powiedział: "Od dawna było wiadomo, że system, w który wyposażone są śmigłowce Caracal jest przestarzały. Te helikoptery nie mają systemu samoobrony, czyli są bezbronne w obliczu nowoczesnej broni, którą nosi pojedynczy żołnierz". Tak więc PO nie tylko, że prowadziła politykę "na kolanach", ale i musiała - jeżeli wierzyć słowom gen. Czempińskiego - mocno uderzyć się w głowę, zanim przystąpiła do rozmów z Francuzami – tłumaczyposłanka PiS.
- To co zrobił prezydent Hollande (odwołując wizytę w Polsce) jest małostkowe i niepoważne. Tak się polityki nie uprawia. Relacje międzypaństwowe, szczególnie między sojusznikami, to nie jest piaskownica. Chyba, że komuś nad Sekwaną wydaje się, że jest. Wtedy przepraszam, rozumiem panowie Francuzi zabierają zabawki i z płaczem idą na skargę do mamy. Z tego całego zamieszania wypływa jeszcze jeden bardzo ważny wniosek, być może nie odnosi się on do tego przypadku, ale można go zastosować do szeroko rozumianej gospodarki. Musimy wytwarzać jak najwięcej własnych produktów, a nie tylko kupować od innych. W przeciwnym wypadku będziemy skazani na montowanie i złomowanie, a w konsekwencji staniemy się kolonią. Rozumiem, że dla niektórych jest to szczyt marzeń, ale dla mnie jest to upokarzające – tłumaczy poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk