Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Kultura i Historia

Zamach na Kutscherę

1 lutego 1944 roku Specjalny oddział Kedywu Komendy Głównej AK „Pegaz” (późniejszy „Parasol”) wykonał wyrok na „kacie Warszawy” – gen.

1 lutego 1944 roku Specjalny oddział Kedywu Komendy Głównej AK „Pegaz” (późniejszy „Parasol”) wykonał wyrok na „kacie Warszawy” – gen. Franzu Kutscherze, dowódcy SS i policji dystryktu warszawskiego. Kutschera objął swe stanowisko 25 września 1943 roku. Od razu rozpoczął terror wobec ludności cywilnej na ogromną skalę. W październiku łapanki były już przeprowadzane każdego dnia, zatrzymanych najpierw osadzano na Pawiaku, a potem wywożono do obozów koncentracyjnych lub rozstrzeliwano w Warszawie. 

Wcześniej Hans Frank uprościł procedurę karną i zezwolił sądom doraźnym Policji Bezpieczeństwa na natychmiastowe orzekanie kary śmierci – bez udziału oskarżonego i bez postępowania sądowego. Od 16 października 1943 do 16 lutego 1944 r. w 35 publicznych egzekucjach na ulicach Warszawy oficjalnie rozstrzelano 1763 osoby. Kutschera, z obawy przed polskim wywiadem, publicznie nie ujawniał swych danych. Obwieszczenia podpisywał jako „Dowódca SS i policji na Dystrykt Warszawski”.

Dowództwo AK starało się ustalić, kto kryje się za tym podpisem. Przypadkiem szef komórki wywiadu Aleksander Kunicki, ps. Rayski, zauważył, że oficer przywieziony limuzyną do siedziby SS, mieszczącej się w pałacyku przy Alejach Ujazdowskich 23, nosi dystynkcje generalskie. Od tamtej pory prowadzono obserwację Niemca, której efektem było ustalenie, że nazywa się Kutschera i mieszka w Alei Róż. Armia Krajowa wydała na niego wyrok śmierci. 


Aleje Ujazdowskie przy ul. Chopina. Na pierwszym planie nieistniejący obecnie pałacyk Rzyszczewskich (nr 21), w głębi willa Gawrońskich (nr 23), obserwowana przez zespół „Rayskiego”. W dzień po zamachu, 2 lutego 1944, w tym miejscu Niemcy dokonali egzekucji odwetowej na 100 Polakach

1 lutego zespół „Pegaza” spotkał się o godz. 7:30 na ul. Mokotowskiej 59. Stamtąd każdy z uczestników akcji wyruszył w stronę ustalonych pozycji. O godz. 8:50 wszyscy znajdowali się już na swoich stanowiskach. Było to 12 osób, podzielonych na cztery grupy (wykonawców zamachu, ubezpieczenie, kierowców oraz sygnalizację):

Bronisław Pietraszewicz „Lot” – dowódca i pierwszy wykonawca wyroku
Stanisław Huskowski „Ali” – zastępca dowódcy i ubezpieczenie
Zdzisław Poradzki „Kruszynka” – drugi wykonawca
Michał Issajewicz „Miś” – kierowca wozu Adler-Trumpf-Junior i trzeci wykonawca
Marian Senger „Cichy” – ubezpieczenie
Zbigniew Gęsicki „Juno” – ubezpieczenie
Henryk Humięcki „Olbrzym” („Olbrzymek”) – ubezpieczenie
Bronisław Hellwig „Bruno” – kierowca wozu Opel Kapitan
Kazimierz Sott „Sokół” – kierowca wozu Mercedes 170 V
Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama” – sygnalizacja
Elżbieta Dziębowska „Dewajtis” – sygnalizacja (najmłodsza uczestniczka akcji – 14 lat)
Anna Szarzyńska-Rewska „Hanka” – sygnalizacja


Kutschera został zastrzelony. W wyniku ran zmarli „Lot” i „Cichy”. „Sokół” i „Juno”, uciekając przed Niemcami skoczyli z mostu Kierbedzia do Wisły, gdzie dosięgły ich kule z karabinów. Obaj zginęli. 

W odwecie Niemcy nakazali wpłacić Warszawie 100 mln zł kontrybucji, a dzień po zamachu, 2 lutego 1944 r. w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca zabicia Kutschery, rozstrzelano 100 zakładników. 

Patrzę po twarzach, ludzie ocierają łzy, kobiety zasłaniają oczy. Żandarmi patrzą na ludzi, pewno chcą śledzić nasze zachowanie. Od strony samochodów słychać tupot: skazańcy przechodzą ociężałym krokiem jezdnię, idą szeregiem jedni przy drugich. Niemcy z obu stron ciągną ich za ręce, żeby szybciej przechodzili. (..) Widać wyraźnie, że są bez nakrycia głowy, mają tylko jakieś białe opaski na głowach. Potem zrozumiałem, że mają zawiązane oczy. Podchodzą pod mur. Stają twarzami do żelaznego ogrodzenia obok Alei Róż[f]. Salwa. Runęli twarzami na mur, staczając się na ziemię (…) Patrzę znów i widzę, jak biegną następni przez jezdnię. Stanęli obok leżących we krwi na ziemi. Tuż przy samochodzie widać następny szereg skazańców. Salwa zagłusza komendę i znów doprowadzają następnych (…) Wreszcie strzały umilkły. Pluton egzekucyjny odmaszerował w bok. Widać tylko ciała leżące na szerokiej jezdni Alej. Jacyś cywile wrzucają trupy do samochodów (...) Wyraźnie widać, jak spłukują strumieniami wody cały chodnik i jezdnię. Szynami tramwajowymi płynie krew z wodą…

Reklama
– pisał świadek egzekucji Kazimierz Kamiński „Mazur”.

Do dziś, 1 lutego, w kościele św. Krzyża w Warszawie jest odprawiana msza św. w intencji poległych wówczas uczestników zamachu. Kombatanci AK przychodzą pod pamiątkowy kamień w Al. Ujazdowskich, zapalają znicze, kładą kwiaty i modlą się. Jadą na groby "Lota" i "Cichego". Biało-czerwona wiązanka rzucana jest także z mostu Śląsko-Dąbrowskiego (zbudowanego na filarach mostu Kierbedzia) do Wisły, w miejscu skoku „Sokoła” i „Juno”.

Reklama