Trzecia fala jest dla nas cały czas zagrożeniem. Wyszczepienie 200 tys. osób jest zmianą, jeśli chodzi o przebieg epidemii, ale to za mała liczba, by zmienić jej bieg – powiedział w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie „W Punkt” prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Dodał, że to samo co dzieje się w Wielkiej Brytanii ma szansę zadziać się również w naszym kraju. – Wobec tego nie mam dobrych wiadomości. To nie jest dobry czas na zdejmowanie ograniczeń – stwierdził.
Szczepienia w Polsce odbywają się etapami według grup opisanych w narodowym programie. Rozpoczęto je 27 grudnia. W szpitalach węzłowych, których jest ponad 500, trwają szczepienia grupy zero, czyli personelu sektora ochrony zdrowia (medycznego i niemedycznego, administracji) oraz rodziców wcześniaków.
Od 25 stycznia zaszczepić się będą mogły osoby z pierwszej grupy. W pierwszej kolejności seniorzy powyżej 70 lat, pensjonariusze domów pomocy społecznej, potem osoby powyżej 60 lat, nauczyciele i służby mundurowe.
Dopóki nie zaszczepimy 5-6 mln obywateli, to trudno mówić o takiej sytuacji, że szczepienia zmienią bieg epidemii. Należy rzeczywistość traktować w taki sposób, że mamy okres jesienno-zimowy, okres stycznia-lutego, który w każdym roku jest szczytem zachorowań wywoływanych przez wirusy infekcji dróg oddechowych i tak samo mamy do czynienia z tą sytuacją w tym roku, gdzie dominującym zdecydowanie patogenem, jeśli chodzi o tego rodzaju schorzenia, jest koronawirus
– powiedział na antenie Telewizji Republika prof. Grzegorz Gielerak.
Poziom zachorowań w Polsce waha się do 10 tys. zakażeń koronawirusem dziennie. „Czy można mówić o ustabilizowanej sytuacji epidemicznej w Polsce? – pytała redaktor Gójska.
Jesteśmy w okresie, w którym wszystko może się zdarzyć. Miejmy świadomość tego, że informacje dot. liczby osób zakażonych, biorąc pod uwagę ilość wykonywanych testów i samo podejście Polaków do chęci aby być testowanym nie odzwierciedla realnego problemu zagrożenia epidemicznego, z jakim mamy do czynienia dookoła. Liczba zakażeń na poziomie 10-12 tys. to liczba, która jasno wskazuje, że mamy epidemię z wysoką liczbą zakażeń
– mówił.
Dodał, że de facto w Polsce na podstawie najnowszych danych powinniśmy ogłosić, że mamy strefę żółtą oraz zdjąć część obostrzeń, ale byłoby to daleko idącym uproszczeniem i „przenoszeniem zwykłej statystyki na rzeczywistość, a niekoniecznie te dwie rzeczy w tej konkretnej sytuacji do siebie pasują”.
Nie jesteśmy wyspą. Proszę zobaczyć co dzieje się w Czechach, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii. To samo ma szansę zadziać się również w naszym kraju, jeśli tylko choć na trochę uwolnimy, czy zdejmiemy ograniczenia związane z bezpieczeństwem epidemicznym, jakie dziś są nałożone. Niestety nie mam dobrej informacji, ja jestem zdania, że biorąc w jakim okresie roku jesteśmy – szczytu zachorowań tego rodzaju – to nie jest dobry czas na zdejmowanie ograniczeń. Szczególnie, że rozpoczęliśmy masową akcję szczepień
– podał,
Podkreślił, że trudno szczepi się populację, w której mamy szalejącą epidemię.
To jest w jakimś stopniu niemożliwe, czy delikatnie mówiąc karkołomnie trudne
- dodał.