- Jeżeli będą problemy, kolejne tygodnie (nie daj Boże miesiące) zwłoki z przyjęciem KPO w Polsce, to może się okazać, że nawet w przyszłym roku nie zobaczymy realnego wpływu tych funduszy. Tempo uchwalania jest tutaj bardzo ważne i trzeba zrobić wszystko, żeby jak najszybciej były dostępne pieniądze na odbudowę gospodarki po trudnym, pandemicznym kryzysie - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Piotr Bujak główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO BP.
Przemysław Obłuski: Jesteśmy świadkami sporu politycznego wokół ratyfikacji Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Czy wyobraża pan sobie sytuację, w której Polska nie przyjmuje KPO? Co to oznaczałoby dla naszej gospodarki?
Piotr Bujak główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO BP: Mnie to sobie trudno wyobrazić, bo dla gospodarki byłaby to katastrofa. Siła państw we współczesnym świecie zależy od potencjału gospodarczego. Można wręcz postawić znak równości pomiędzy silą państwa, a siłą gospodarki. Bez KPO, czyli nowych unijnych instrumentów finansowych, stworzonych w odpowiedzi na pandemię, bardzo trudno będzie utrzymać w Polsce takie tempo rozwoju, jakie widzieliśmy do niedawna, przed pandemią, czy w ostatnich miesiącach. Co więcej, trzeba pamiętać, że jeżeli my nie będziemy korzystać z tych pieniędzy, a inni będą z nich korzystać (a zapewne będą korzystać, nie oglądając się na nas), to będziemy tracić podwójnie. Inni będą wówczas modernizować swoje gospodarki, przy wykorzystaniu unijnych pieniędzy, będą zwiększać swoją konkurencyjność, a my w tej sytuacji będziemy mieli znacznie mniej pieniędzy na rozwój. Będziemy więc tracić konkurencyjność, co oznacza podwójne uderzenie w naszą gospodarkę. Nam będzie brakować środków na rozwój, a inni te łatwo dostępne i tanie środki będą mieli i będą nam „uciekać”. W mojej opinii trudno zakładać, żeby ktoś racjonalnie mógł brać pod uwagę rezygnację z KPO. To byłaby gospodarczo-samobójcza decyzja. Rozumiem, że można dyskutować o szczegółach, czy o zabezpieczeniu naszych narodowych interesów w kontekście mechanizmu warunkowości, na co naciskają niektóre państwa unijne, natomiast rezygnacja z tych pieniędzy oznaczać będzie znaczne spowolnienie rozwoju Polski.
Europejski fundusz odbudowy ma być przeznaczony na wydatki, które by były nakierowane na projekty infrastrukturalne, aby napędzić koniunkturę gospodarczą. Rozumiem, że aby wejść ponownie na ścieżkę szybkiego wzrostu środki te są Polsce niezbędne.
Moim zdaniem bardzo istotne jest tu spojrzenie „na drugą stronę lustra”, tzn. nie możemy myśleć tylko o tym, czy my bez tych pieniędzy sobie poradzimy z modernizacją gospodarki i z tym, żeby ją wprowadzić na wyższy poziom rozwoju, żeby przyspieszyć różne potrzebne zmiany strukturalne (jak cyfryzacja, transformacja energetyczna), nie tylko to jest istotne, ale również to, że – powtarzam – inni będą mieli dostęp do takich instrumentów. Jak mówiłem wcześniej – jeżeli nie skorzystamy z tych pieniędzy będziemy tracić podwójnie. Nie możemy dać się uśpić świetnym wynikom polskiej gospodarki w ostatnich latach. Te wyniki nie są zagwarantowane na kolejną dekadę. Bez finansowania rozwoju, bez inwestycji w infrastrukturę, bez wielu potrzebnych zmian, nie utrzymamy takiego tempa wzrostu po okresie zwiększenia konkurencyjności naszej gospodarki względem Francji, Włoch, czy nawet Niemiec. Warto zwrócić uwagę, że świetne wyniki polskiej gospodarki zwiększały dotychczas polityczną siłę przetargową Polski, ale tego stanu nie utrzymamy bez środków na rozwój.
Po kryzysie finansowym 2007-2008 roku środki europejskie dodawały Polsce ok. 2 punktów procentowych do wzrostu gospodarczego. W jakim stopniu fundusz odbudowy w połączeniu z budżetem UE na lata 2021-2027 mógłby obecnie wesprzeć polską gospodarkę? Jak to może wyglądać w liczbach?
Przeciętnie to będzie kilka dziesiątych punktu procentowego w najbliższych siedmiu – dziesięciu latach, natomiast w najbliższych dwóch – trzech latach, to może być nawet jeden punkt procentowy. To może być nawet 1/4 - 1/5 wzrostu gospodarczego w Polsce. To nie będzie już tak duży wpływ, jak w czasie naszych „początków” w Unii Europejskiej, bo jesteśmy większą gospodarką, więc w relacji do rozmiarów naszej gospodarki, to znaczenie środków unijnych nie jest już aż tak duże, ale ciągle jest to bardzo istotne źródło finansowania procesów modernizacyjnych polskiej gospodarki i jej rozwoju.
Do niedawna analitycy brali pod uwagę, że proces wydatkowania tych pieniędzy rozpocznie się w drugiej połowie 2021. Czy wobec tych politycznych przepychanek z jakimi mamy do czynienia, pana zdaniem jest to realny scenariusz?
Od początku byłem sceptyczny, jeśli chodzi o tempo uruchomienia tych środków. Z tymi przepychankami mamy do czynienia nie tylko na naszej krajowej scenie politycznej, one mają miejsce także na poziomie unijnym i w innych krajach. Jak zwykle (niestety) w Unii Europejskiej, te procesy polityczne są mocno złożone i powolne. Stany Zjednoczone są dużo szybsze w uruchamianiu różnych mechanizmów napędzających gospodarkę po pandemii. Wydaje się jednak, że od początku 2022 roku już będziemy widzieć w dużym stopniu efekt tych środków w gospodarce i będą one już na dużą skalę uruchamiane. 2021 rok będzie zapewne początkiem tych procesów, ale jakiegoś większego wpływu na gospodarkę się nie spodziewam. Byłoby jednak dobrze, aby ten proces nie opóźnił się jeszcze bardziej. Jeżeli będą problemy, kolejne tygodnie (nie daj Boże miesiące) zwłoki z przyjęciem KPO w Polsce, to może się okazać, że nawet w przyszłym roku nie zobaczymy realnego wpływu tych funduszy. Tempo uchwalanie jest tutaj bardzo ważne i trzeba zrobić wszystko, żeby jak najszybciej były dostępne pieniądze na odbudowę gospodarki po trudnym, pandemicznym kryzysie.
Krajowy Plan Odbudowy to kompleksowy dokument określający cele związane z odbudową i tworzeniem odporności społeczno-gospodarczej Polski po kryzysie wywołanym przez pandemię COVID-19. Zostały w nim zawarte propozycje reform i inwestycji, które pomogą Polsce wrócić na właściwe tory rozwoju.
Przygotowanie KPO wynika z Europejskiego Instrumentu Odbudowy i Odporności (Recovery and Resilience Facility - RRF), który przewiduje 750 mld euro pomocy dla państw członkowskich. Z 58,1 mld euro, które wynegocjowała Polska, 24 mld euro to dotacje bezzwrotne, a 34 mld euro - pożyczki.
26 lutego Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej rozpoczęło konsultacje KPO, które trwają do 2 kwietnia 2021 r. Do końca kwietnia br. Polska ma czas na przekazanie KPO Komisji Europejskiej. Ta z kolei będzie miała dwa miesiące na zaakceptowanie planu.