Brytyjczycy masowo wykupują towary ze sklepów. Z półek znika jedzenie w puszkach z długim terminem ważności, jak również butelkowana woda. Wszystko w obawie, że z powodu koronawirusa będą musieli spędzić wiele dni w odosobnieniu - pisze Daily Mail. W niektórych miejscowościach zapanowała prawdziwa panika!
Brytyjczycy zaczęli kupować wodę i konserwy, a niektórzy próbują już teraz przygotowywać w swoich domach "pokoje izolacyjne" na wypadek wystąpienia koronawirusa. Z półek sklepowych znikają pieluchy, papier toaletowy, zupki - nomen omen - chińskie, konserwy, karmy dla zwierząt, lekarstwa czy... wina.
Całe rodziny gromadzą zapasy, by być w pełni przygotowanym na nadejście pandemii. Niektórzy kupują nawet... nowe zamrażarki, by napełnić je żywnością. Najbardziej przestraszeni Brytyjczycy dokonali nawet zakupu przenośnych toalet na wypadek, gdyby współlokator zachorował na koronawirusa - po to, by nie dzielić z nim żadnego pomieszczenia.
Żele przeciwbakteryjne to w Wielkiej Brytanii towar deficytowy - znikają tak szybko, jak pojawią się w sprzedaży. Stąd gwałtowny wzrost sprzedaży spirytusu chirurgicznego w internetowych serwisach. W mediach społecznościowych jeden z Brytyjczyków przyznał, że spanikował do tego stopnia, że zamienił pokój w "strefę izolacji" wyposażoną w sprzęt do gotowania, łóżko i jedzenie - na wypadek dwutygodniowej kwarantanny.
Inny brytyjski internauta pisze: "Wyczyściłem przyczepę, w razie potrzeby może być to przydatne miejsce do przechowywania nadwyżek zapasów czy żywności w puszkach".