Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Mijanka na prawicy i szansa dla PiS. "Odpływ ludzi od Prawa i Sprawiedliwości się kończy"

Grzegorz Braun przeskakuje Sławomira Mentzena i staje się numerem dwa na prawicy. Dla lidera Konfederacji to sygnał nadchodzącego kryzysu. Jednocześnie wiele wskazuje na to, że obecne perturbacje i walki frakcyjne w Prawie i Sprawiedliwości służą partii. Prawdopodobnie wyborcy PiS takiej właśnie dyskusji oczekują. Podobnie jak konkretów w miejsce populizmu.

Dopiero co komentowaliśmy sondaż, z którego wynikało, że Konfederacja Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka cieszy się poparciem 13,2 proc., natomiast Konfederacja Korony Polskiej rekordowym wynikiem 9,6 proc., a już pojawiają się kolejne rewelacje – nie mniej zaskakujące, ale i mówiące sporo o układzie sceny politycznej.

Zaskakujący sondaż 

Oto uznawana za jedną z najbardziej wiarygodnych pracownia OGB przedstawiła sensacyjne badanie. Gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę, to wygrałaby Koalicja Obywatelska (35,29 proc. – spadek poparcia o 2,7 pkt proc.), a na drugim miejscu uplasowałoby się Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 31,21 proc., co oznacza odbudowę zaufania. I choć to samo w sobie nie jest aż tak elektryzujące, to dalej jest naprawdę ciekawie. Na trzecim miejscu znalazła się bowiem… Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna, na którą wg badaczy z OGB chce zagłosować 11,18 proc. Tym samym Braun i jego ludzie wyprzedzili drugą z Konfederacji – tę Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, na którą zagłosowałoby 10,67 proc. Reszta ugrupowań zwyczajnie do Sejmu by się nie dostała. Sondaż OGB zrealizowano w dniach 9–15 grudnia metodą CATI na reprezentatywnej grupie 1000 osób. 

Jak twierdzi prezes OGB Łukasz Pawłowski, partia Grzegorza Brauna zrównała się z Konfederacją w grupie wiekowej 18–39 lat oraz w deklarowanym poparciu wśród mężczyzn. Ma być również bardziej popularna na wsi. W sumie KKP jest „partią numer dwa” wśród Polaków deklarujących prawicowe poglądy (na pierwszym miejscu pozostaje PiS). To „mijanka”, o której mówił Pawłowski w rozmowie z Michałem Rachoniem w ubiegłym tygodniu w Republice. Tylko co tak naprawdę z tego wynika?

Przede wszystkim to, że wbrew potężnej ofensywie polityczno-medialnej wyborcy prawicowi i konserwatywni oraz szerzej – antyrządowi, choć rozbici na trzy obozy partyjne, stanowią w Polsce ponad 50 proc. wyborców. Tak, w idealnym świecie, gdyby było to jedno ugrupowanie, śmiało mogłoby zmierzać po większość konstytucyjną. Tyle że to oczywiście mrzonki, wiemy doskonale, że – niczym w piosence satyryków Janusza Rewińskiego i Krzysztofa Piaseckiego ze słynnego programu „Ale plama” – „prawica razem, ale nie tym razem…”. Dlaczego? 

Różnice na prawicy 

Ano dlatego, że może i na papierze wygląda to optymistycznie i ktoś nieobyty z polską sceną polityczną mógłby powiedzieć, że „wystarczy przecież” powołać najpierw pakt senacki, następnie zmontować „szeroką koalicję” i potem już z górki. To tak jednak nie działa. 

Różnice, które toczą szeroko pojętą prawicę, a które uciekają pobieżnym obserwatorom, są widoczne w już w samym PiS, w którym trwa bardzo poważna dyskusja o tym, jaki kierunek ma przyjąć ta partia. Solidarnościowy elektorat PiS różni się przecież od liberalnej gospodarczo Konfederacji Sławomira Mentzena, której bliżej w tym zakresie do takich ludzi Donalda Tuska, jak Ryszard Petru czy nawet Leszek Balcerowicz. A co dopiero, jeśli chodzi o relacje na linii PiS–Konfederacja Korony Polskiej, która na swoich sztandarach ma antyukraiński i coraz bardziej prorosyjski populizm. 

Czy naprawdę zasadny jest dylemat, czy należy licytować się z ukraino- i żydożercami od Brauna, czy też może poszukać „szerszej formuły” – która pozwoli partii rosnąć w górę i jednocześnie wzmacniać skrzydła? Czy nie jest oczywiste, że bycie „bardziej twardym” od „braci Kamratów” to droga donikąd? Cóż, w tym kontekście rację ma prof. Andrzej Nowak, który mówi, że „tylko budowanie szerokiego obozu, od wizji polityki asertywnej w Europie, jaką reprezentuje premier Morawiecki, po wizję twardszą, bardziej prawicową, której rzecznikiem jest Czarnek, połączone w programie obrony Polski przed skutkami rządów Tuska, może zapewnić PiS sukces”. Jak podkreślił, wybór jednej z tych opcji i odcięcie drugiej jest „samobójstwem PiS”. Tak, to prawda – ale czym innym jest „zabezpieczenie flanki”, a czym innym zakładanie populistycznych butów.

Wróćmy jednak do Brauna i jego „fenomenu”, który wypchnął go w sondażu OGB na drugie miejsce. Cóż, nie jest tajemnicą, że swój sukces Konfederacja Korony Polskiej zawdzięcza radykalnemu językowi i przedstawianiu w sposób typowy dla populistycznej opozycji dużej części polskich spraw. I tak, to prawda – według niektórych badań ten radykalny język w takich sprawach jak choćby kwestia rzekomej „ukrainizacji Polski” czy sztucznie kreowane zamieszanie wokół ceremonii odpalenia przez prezydenta Karola Nawrockiego świec chanukowych przeciągnęły do Brauna około 4 proc. wyborców PiS. 

Tylko co z tego? Wejście przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego w tego typu tematy może trwale zniechęcić wielu „normalsów”, niewyobrażających sobie, że mieliby widzieć polityków PiS mówiących językiem np. pojawiającego się coraz częściej obok Brauna Mateusza Piskorskiego – podejrzewanego o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin polityka, założyciela owianej złą sławą partii Zmiana. Trzeba to jasno powiedzieć – jest coraz więcej dowodów na to, że partia Grzegorza Brauna to stronnictwo prorosyjskie, które ze szczucia na Ukrainę i przedstawiania tego państwa jako „największego zagrożenia” uczyniło metodę polityczną. Szczują zresztą już nawet na NATO i nasze sojusze transatlantyckie, a ostatnie wypowiedzi Brauna wychwalające zaborcze Księstwo Warszawskie klasyfikować trzeba już chyba w kategoriach klinicznych. 

Celowa manipulacja i sianie zamętu w sieci

I choć milczeniem można zbyć takie przyklejające się do Brauna postaci, jak publicysta Witold Gadowski, który czując koniunkturę na antyukraińskie treści, tworzy grafomańskie fraszki, to część z tych aktywności zaczyna być realnie niebezpieczna. Oto niejaki Konrad Niżnik, działacz Konfederacji Korony Polskiej, w nagranym przez siebie filmie oznajmił ostatnio, że „dostał informację, jakoby w szkole podstawowej w Gdyni nie mogły odbyć się wigilie klasowe klas trzecich z uwagi na fakt, że do tych klas chodzą również dzieci ukraińskie”. Oczywiście nic podobnego nie ma miejsca – sprawie zaprzeczyło Kuratorium Oświaty. Nim to się jednak stało, o sprawie przekonano tysiące Polaków. Szczucie tego typu trwa i jest celowe – ma wytworzyć poczucie zagrożenia i przekierować ostrze niechęci na Ukraińców, a samych ludzi Brauna pokazać jako „jedynych mówiących o tym”. To metoda wzburzania niepokojów i przejaskrawiania każdego incydentu jako postępującego zagrożenia. 

Nie bez znaczenia jest fakt, że popularność tego typu narracji w mediach społecznościowych jest stymulowana przez algorytmy oraz internetowych trolli. Media III RP i obóz Tuska nie ustają w straszeniu Braunem jako „zagrożeniem większym niż Kaczyński”, a samego prezesa PiS sytuują jako rzekomego przyszłego koalicjanta Konfederacji Korony Polskiej. To napędza jego popularność – sondaż OGB tylko to potwierdza. Co jednak ważne, wiele wskazuje na to, że odpływ ludzi od PiS „na prawo” powoli się kończy – pojawiająca się w tej partii dyskusja, choć twarda i obfitująca w faule (jak np. wpis Jacka Kurskiego dotyczący Mateusza Morawieckiego), pokazuje, że partia Kaczyńskiego przechodzi pewną ewolucję – być może w kierunku diagnozowanym przez prof. Andrzeja Nowaka. 

Tymczasem coraz większy „problem z Braunem” mają w partii Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka. „Mijanka” z KKP to dla nich pierwszy sygnał poważnego kryzysu i tego, że uznawana do tej pory za teflonową partia pada ofiarą własnego sukcesu. Cóż, to przecież wypchnięcie za burtę Grzegorza Brauna pozwoliło Mentzenowi pozycjonować się jako realny gracz „na prawo od PiS”. Trudno powiedzieć, czy nie przewidywał on, że i po jego prawicy zostało jeszcze na tyle miejsca, by powstał twór zaczynający podgryzać go jako „element układu”.
 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane