Poezja i… polityka
Nie ma chyba bardziej odległych od siebie sfer niż poezja (prawdziwa) i polityka. Tworzywem obu tych dziedzin jest słowo. Różnica polega jednak na tym, jak to słowo jest przez nie traktowane.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Nie ma chyba bardziej odległych od siebie sfer niż poezja (prawdziwa) i polityka. Tworzywem obu tych dziedzin jest słowo. Różnica polega jednak na tym, jak to słowo jest przez nie traktowane.
Kasta biurokratów, którzy przed nikim nie odpowiadają i coraz mocniej nie czują żadnego skrępowania normami moralnymi, stała się dziś dla Europy prawdziwym utrapieniem.
Prowokacja – zwłaszcza ta organizowana przez służby specjalne – przebiega zawsze w kilku etapach. Dotychczas opisałem najbardziej podstawowe działania prezydenta Rosji i sprzymierzonego z nim prezydenta Białorusi. Warto jednak zatrzymać się na kolejnych etapach destrukcyjnej akcji, która ma wpłynąć na osłabienie polskiego państwa i skłócenie go z całym jego otoczeniem.
Rozbuchany w mniemaniu o sobie Adam Michnik nie może pogodzić się z rzeczywistością, która coraz wyraźniej pokazuje mu jego właściwe miejsce w dzisiejszej Polsce.
Szanowny panie Trzaskowski, piszę do Pana nie z powodu nadzwyczajnego przypływu atencji, jeno jako szeregowy (i to od lat) uczestnik Marszu Niepodległości. Chyba wreszcie złapałem, o co Panu chodzi.
„Psy”, „śmiecie”, „zbiry”, „niegodni polskiego munduru” – tak rzekome „polskie elity” określają żołnierzy – dostaje im się za to, że realnie strzegą polskiej granicy na Wschodzie i codziennie konfrontują się z nasyłanymi od strony Białorusi prawdziwymi zbirami i nieświadomymi ofiarami werbunkowej propagandy, którzy przestępczo usiłują wedrzeć się do Polski.
Rządzenie Polską staje się coraz trudniejsze. Dzieje się tak na skutek skoordynowanej akcji niemiecko-rosyjskiej, która została zastosowana przeciwko Polsce w jednym czasie. Temu wszystkiemu towarzyszy jazgot agentury opłacanej ze środków przekazywanych przez służby specjalne tych państw.
Zasługą Tuska jest upowszechnienie obrazu opozycji jako notorycznych zdrajców polskich interesów.
Tragizm upowszechniania się postaw à la Grodzki polega na tym, że osiąganie kolejnych szczebli politycznej kariery – w naszym kraju – niemal automatycznie kojarzy się ze wzrastającym poczuciem bezkarności i wszechwładzy.
Każdy, kto czytał (ze zrozumieniem) Vladimira Volkoffa, wie, że rozbicie przeciwnika bez użycia wojska jest sztuką wojenną najwyższej próby i wymaga dobrze zorganizowanej agentury (różnych szczebli) w brzuchu atakowanego organizmu. Dezinformacja, dezintegracja, degeneracja – oto procesy, które agentura powinna wywołać, zanim dojdzie do oficjalnego starcia.
„Dobry piłkarz Tusk” całkowicie zawisł na rozkazodawczym tembrze suflerki rozlegającej się wprost z Berlina. Trudno zatem analizować go jako postać autonomiczną, jeszcze trudniej prowadzić z takim tworem publicznym debatę, spór czy nawet jakieś formy współzawodnictwa.
Zdrowy naród posiada kilka ideowych filarów, które – poza ekstremistami i furiatami – nie są atakowane i stanowią fundament zbiorowego myślenia. Do niedawna mogło się wydawać, że i w Polsce funkcjonuje niepisany „treuga Dei” wokół kilku postaci i wydarzeń, które po prostu uznawane są za kanoniczne dla naszej wspólnoty.
Psucie kraju ma swoje granice i Michnik z kompanią dawno już te granice przekroczyli.
Białoruska prowokacja na naszej granicy ujawniła skalę obcych wpływów w Polsce i bezczelność, z jaką rozmaite agenturalne postawy są prezentowane. Spieszeni „uchodźcy” wywabili z rozmaitych nor całą menażerię postaci pokroju skompromitowanego księdza Wojciecha Lemańskiego czy kompletnie niezależnego od rozumu posła Franciszka Sterczewskiego.
Przewaga Dobrej Zmiany nad rządami Donalda Tuska nie polegała na pozornym blichtrze i atrybutach władzy. To od początku była nadzieja na głębokie przemiany moralne.
Zaszczepieni przez Stalina „Polacy” zawsze postrzegali polską tradycję i kulturę jako przejaw wrogiej obcości, toteż nieustannie dążyli do zniszczenia wszystkiego, co mogłoby się z tą tradycyjną Polską kojarzyć. Tak wychowywali swoje dzieci.
Były dowódca GROM-u, Joschka Fischer, Balcerowicz, ukraińscy notable, polscy pomocnicy, najbliższe otoczenie Donalda Tuska... W kraju, gdzie media są choć odrobinę rozsądne, afera Sławomira Nowaka nie schodziłaby z czołówek i codziennie publiczność poznawałaby nowe kulisy korupcyjnej chewry, której widocznym elementem stały się perypetie adiutanta Tuska.
Donald Tusk nie ma już czego szukać w strukturach europejskich – jego promotorka Angela Merkel kończy swoją polityczną karierę, a nowego sponsora Tusk nie znalazł. Teraz ten sprytny, aczkolwiek pozbawiony ciekawszych cech polityk będzie musiał na powrót znaleźć swoje miejsce w polskiej polityce.