Była akcja, jest reakcja. Po „obywatelskiej” rozbiórce nielegalnego pomnika upamiętniającego żołnierzy UPA w Hruszowicach ukraiński odpowiednik polskiego IPN wstrzymał proces legalizacji polskich pomników na terenie Ukrainy.
Nie będzie odkryciem Ameryki stwierdzenie, że brak aktywności instytucji państwa w trudnych relacjach z krajem sąsiednim skutkuje rozkręceniem spirali emocji (w tym wypadku bez wątpienia wyjątkowo aktywnie podkręcanej przez Kreml), które w dłuższej perspektywie są szkodliwe dla obu stron, a nawet mogą doprowadzić do katastrofy. Teraz fakty: hruszowicki pomnik został postawiony nielegalnie, a jego przekaz jest nie do zaakceptowania. Mimo to sprawę jego zmiany bądź rozebrania powinny omówić między sobą przedstawicielstwa zainteresowanych krajów. Państwa nie mogą wysługiwać się „obywatelami”, dokładnie tak samo jak nie pozwalają na samosądy i własnymi siłami egzekwujących prawo. Na terenie Ukrainy jest niemal 200 polskich upamiętnień z wątpliwym statusem prawnym, wśród nich słynne lwy na Cmentarzu Orląt. A to oznacza, że jest o czym rozmawiać. Polska powinna realizować w tej sprawie swój interes z pełną determinacją, a gdy trzeba – to i nieustępliwością, ale, na Boga, posługując się swymi instytucjami, a jak trzeba – również międzynarodowymi, a nie samodzielnie działającymi „obywatelami”. Jeśli proceder działań obywatelskich będzie kontynuowany, to być może za chwilę wymknie się spod jakiejkolwiek kontroli albo – gorzej – wpadnie pod kontrolę wrogą. Wszyscy zachwyceni wyczynem „obywateli” w Hruszowicach winni zwrócić uwagę na wypowiedzi najzagorzalszych zwolenników siłowego załatwiania z Ukraińcami sprawy uznania przez nich odpowiedzialności za ludobójstwo na Wołyniu. Większość z nich mówi już otwarcie o niestosowności upamiętnienia wydarzeń w Pawłokomie, gdzie obecny był prezydent Lech Kaczyński. Tak niestety jest, gdy puszczone samopas emocje społeczne zaczynają dominować nad działaniem państwa. Wówczas szaleństwo zaczyna uderzać także w to co legalne i miało być gestem na drodze do polsko-ukraińskiego pojednania, po której z taką rozwagą i mądrością kroczył zamordowany w Smoleńsku prezydent. Właśnie jego dziedzictwo powinno być dla obecnie rządzących nie tylko obiektem sentymentalnych odniesień, lecz przede wszystkim wskazówką dla konkretnych działań.
Źródło: Gazeta Polska
#Lech Kaczyński #UPA #Ukraina
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska-Hejke