Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Mysz złapała pułapkę

Bywa, że w postprawdzie jest ziarno prawdy.

Bywa, że w postprawdzie jest ziarno prawdy. Tak może być z oskarżeniami Donalda Trumpa wobec administracji Obamy o podsłuchiwanie jego i jego sztabu w związku z rzekomą prorosyjskością.

Sankcje wobec Rosji zostały utrzymane, Stany Zjednoczone nadal żądają zwrotu Krymu Ukrainie, a wycofanie NATO z flanki wschodniej było dziennikarską kaczką. Problemy mają za to ci, którzy tak ochoczo Trumpa oskarżali. Na przykład pracownicy agencji wywiadowczych złamali prawo, ujawniając nazwiska osób tylko pośrednio zamieszanych w sprawę domniemanej współpracy Trumpa z Kremlem. Urzędniczka w administracji Obamy Evelyn Farkas w wywiadzie dla MSNBC zasugerowała, że materiały przeciw Trumpowi zbierali polityczni cyngle. A „New York Times” już 20 stycznia stwierdził, że „podsłuchane i zapisane dane zostały użyte do dochodzenia przeciwko doradcom Trumpa”. Wyszło też na jaw, że w czasie, gdy Hillary Clinton była sekretarzem stanu, jej mąż otrzymał od moskiewskich oligarchów przynajmniej pół miliona dolarów za publiczne wykłady w Rosji. Coraz więcej komentatorów mówi, że Demokraci zamiast złapać Trumpa, sami zastawili na siebie pułapkę.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Rosja #USA #Donald Trump

Michał Kuź