– Nie ma co wierzyć w to, że ktoś przyjedzie i sprawę załatwi. Często słyszę – panie Tusk, wracaj pan, posprzątaj pan, bo tu się źle dzieje.
– powiedział przewodniczący Rady Europejskiej.Nie chciałbym być takim wygodnickim podpowiadaczem, który siedzi w Brukseli i mówi kolegom z opozycji: słuchajcie, źle robicie, róbcie tak, a nie inaczej. Wiadomo co się myśli o takich recenzentach z daleka. Doceniam wysiłki tych wszystkich, czy to są ludzie z partii politycznych, czy to są przedstawiciele na różnych szczeblach społeczeństwa obywatelskiego, którzy chcą chronić fundamenty, instytucje, zasady właściwe dla demokracji liberalnej. Czyli tej, gdzie władza jest ograniczona i nie może zrobić wszystkiego obywatelom i grupom społecznym
– stwierdził.Nie ma co wierzyć w to, że ktoś przyjedzie i sprawę załatwi. Często słyszę – panie Tusk, wracaj pan, posprzątaj pan, bo tu się źle dzieje. Przecież nie o to chodzi. Nie ma takich prostych manewrów, prostych recept. Najważniejsze jest wierzyć mocno w to, w co się wierzyło do tej pory. Jest to uniwersalna zasada. Żeby nie przyzwyczajać się do zła. Jeśli jesteśmy świadkami zła, czy to robi władza, czy ktokolwiek inny, to nawet jeżeli nie stać mnie na to, żeby przeciwdziałać z różnych powodów, ale żeby przynajmniej się do tego nie przyzwyczajać
– oświadczył Tusk.Jeśli udało się wmówić kilkunastu procentom Polaków, że Smoleńsk to zamach i są za niego odpowiedzialne polskie elity ze mną na czele, to stało się to wyjątkowo skutecznym narzędziem. Narzędziem, które konsoliduje tę grupę, która jest liczna. To jest niewybaczalne, co niektórzy politycy PiS z tym zrobili