GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Obywatel Ukrainy Serhij S. skazany na 8 lat więzienia za przygotowywanie w Polsce dywersji na zlecenie rosyjskich służb • • •

Dlaczego opublikowaliśmy raport BND

Podchodzimy z rezerwą do tego dokumentu, który wedle wiedzy uzyskanej przez naszych dziennikarzy został wytworzony przez niemieckie służby wywiadowcze.

Podchodzimy z rezerwą do tego dokumentu, który wedle wiedzy uzyskanej przez naszych dziennikarzy został wytworzony przez niemieckie służby wywiadowcze. Sprawa bezprecedensowej tragedii z 10 kwietnia 2010 r. oraz lata uniemożliwiania jej uczciwego wyjaśnienia (przez państwo rosyjskie, instytucje RP zarządzane przez koalicję PO–PSL czy w końcu naszych sojuszników z NATO, biernie obserwujących całą tę arenę wydarzeń, choć przecież atak na rządowy samolot bez wątpienia należałoby zakwalifikować jako agresję na kraj członkowski) były, są i będą obiektem bardzo wielu przeróżnych prowokacji. Nie wykluczamy, iż odsłoną jednej z nich jest sprawa głośnego raportu BND. Jednak prowokatorzy mają największe pole do popisu, gdy narzędzie ich działań pozostaje nieweryfikowalne. W książce Jürgena Rotha raport niemieckiego wywiadu nie został pokazany, lecz jedynie opisany. To stanowczo za mało, tym bardziej że jego integralną część stanowią fotografie. Jesteśmy dziennikarzami, nie służbą specjalną. Naszym obowiązkiem jest wyciąganie na światło dzienne tego, co może mieć znaczenie dla spraw publicznych. Uznaliśmy, że dokument w wersji słownego opisu – jak w książce niemieckiego dziennikarza – pozostanie praktycznie nieweryfikowalny. Opinia publiczna będzie mierzyć się z jego treścią bez możliwości poznania całości (fotografii), ale także jego formy, która w przypadku tego typu źródeł nie jest bez znaczenia. Przed publikacją pierwszej, głównej części poprosiliśmy ekspertów ze służb specjalnych o opinię na temat wyglądu, konstrukcji i oznaczeń raportu. Zapoznaliśmy się ze stosowną ustawą określającą cechy dokumentacji o charakterze tajnym. Żadne z tych sprawdzeń nie wykluczyło jego prawdziwości. Będziemy nadal pracować nad zawartymi tam informacjami, ale mamy nadzieję, iż działania sprawdzające rozpoczną polskie służby i niezależni blogerzy, którzy nieraz w sprawie Smoleńska udowodnili, iż potrafią odkrywać to, co przed Polakami miało pozostać zatajone. Wszyscy, którzy będą analizować raport, powinni pamiętać, że jest to dokument wewnętrzny. Oparty na relacji funkcjonariusza polskich służb specjalnych, jest zatem opisem (pytanie: na ile precyzyjnym?) czyjejś relacji, a nie odkrytych i potwierdzonych faktów. Wiedza, która jest w nim zawarta, powinna być przedmiotem ostrej weryfikacji i analizy, a nie podstawą wniosków. A jeśli publikowany przez nas dokument jest efektem działań prowokacyjnych wymierzonych w proces odkrywania prawdy o Smoleńsku, to upublicznienie jego wizualnej formy przyczyni się tylko do ograniczenia lub wręcz zastopowania tego procederu. Nic tak nie sprzyja prawdzie jak jawność.

 



Źródło: Gazeta Polska

#Smoleńsk #BND

Katarzyna Gójska-Hejke