„Dodatek Pomorski" GPC dotarł do nowych faktów w głośnej sprawie rodzinnych domów dziecka w Starogardzie Gdańskim i pobliskim Sucuminie. Okazuje się, że z małżeństwem Ż., prowadzącym ośrodki w ramach miejscowego Stowarzyszenia „Amor Omnia Vincit", doskonale znała się nie tylko Tatiana Neumann. Jej mąż - Sławomir - prominentny polityk Platformy Obywatelskiej był nawet członkiem tego stowarzyszenia!
Aby dokładnie opisać sprawę, należy powrócić do historii, którą przedstawili nam Barbara i Stanisław Stolc z Kręga k. Starogardu Gdańskiego. Podobnie jak inne rodziny zastępcze, swego czasu wstąpili do Stowarzyszenia „Amor Omnia Vincit" (łac. Miłość Wszystko Zwycięża) założonego w 2001 r. Było tam również małżeństwo Ż. oraz właśnie Sławomir Neumann. Stolcowie ostatecznie wystąpili z tej organizacji, gdyż jego działalność i powiązania budziły ich coraz większe wątpliwości.
Dziś wobec małżeństwa Ż pojawiły się podejrzenia o stosowanie przemocy wobec wychowanków w Starogardzie Gdańskim i Sucuminie. Co więcej, to właśnie do państwa Ż. trafiły dzieci od... Stolców, a w ich odebranie w 2012 r. miała mocno zaangażować się sama Tatiana Neumann - żona dzisiejszego posła PO, szefa pomorskich struktur tej partii.
Nasz koszmar zaczął się w sierpniu 2012 r., gdy decyzją pani dyrektor trafiły do nas dwie nastoletnie siostry, stwarzały nam problemy wychowawcze. Później namawiały inne dzieci do mówienia nieprawdy. Skarżyły się na rzekomą przemoc stosowaną w naszym domu. Wszystko bardzo szybko się potoczyło: szkoła, kurator, PCPR. Sprawę - na wyraźnie polecenie dyrektor Neumann - skierowano do prokuratury. Jednocześnie z zaskoczenia, bez możliwości podjęcia przez nas jakiejkolwiek obrony, odebrano nam dzieci
- mówią Stolcowie w rozmowie z „Dodatkiem Pomorskim” GPC.
Czytaj też: Piekło w rodzinnym domu dziecka. U... znajomych ważnego posła Platformy
Sprawą od początku zajmował się polityk PiS, obecnie poseł, Jan Kilian ze Starogardu.
Pani Neumann nie była pobłażliwa dla małżeństwa Stolc z Kręga, rodziny zastępczej dla kilkorga dzieci. Na podstawie donosów natychmiastowo podjęła decyzję o odebraniu praw rodzinie Stolc do opiekowania się dziećmi, a niektóre z nich zostały zabrane wprost ze szkoły! Tak prędko zapadały decyzje. Mimo, że mieszkańcy Kręga stanęli murem za rodziną Stolc – decyzje były nie do podważenia.
- mówi Kilian.
Odebrane Państwu Stolc dzieci skierowano do rodzinnego domu dziecka państwa Ż. Poseł Killian zwraca dodatkowo uwagę, że małżeństwo Ż. nie mogło zapewnić takiej samej opieki jak rodziny zastępcze, bo prowadziło dwa domy oddalone od siebie o kilka kilometrów. Jak zajmowali się dziećmi? Odpowiedź jest jasna – na odległość dzieci się nie wychowuje - tłumaczy poseł.
Jeśli były więc kierowane przez dyrektora PCPR do małżeństwa Ż., to niestety, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie względy humanitarne były tu przesłanką, lecz po prostu – finansowe
- dodaje Jan Killian.
Tatiana Neumann utrzymuje, że dzieci rodzinie Stolc odebrano, bo źle były tam traktowane. Podkreśla, że rodzice zastępczy z Kręga usłyszeli nieprawomocne wyroki kar więzienia.
Dzieci odebrano nam na podstawie zarzutów o znęcanie się psychiczne i fizyczne. Ale te zarzuty się nie potwierdziły i zamieniono je na nietykalność cielesną. Za uderzenie w twarz i ciągnięcie za ucho skazani zostaliśmy na 3 i 6 miesięcy. Tak zdecydował sąd w Tczewie. Czekamy na uzasadnienie wyroku. Nie zgadzamy się z nim i będziemy wnosić apelację
- tłumaczą Stolcowie.
Co ciekawe, informacje, do których dotarł „Dodatek Pomorski” GPC wyraźnie wskazują, że szefowa starogardzkiego PCPR nie stosowała tych samych zasad względem rodzin zastępczych i domów prowadzonych przez państwa Ż.
Podczas rozmowy, którą nagrał Michał G. (były podopieczny państwa Ż.) w 2013 roku, Tatiana Neumann wielokrotnie negatywnie wypowiada się o rodzinach zastępczych (np. „Rodzinki zastępcze są różne, dwa tygodnie musiałam zamknąć kolejną rodzinkę, bo widziałam jak dziewczyna w oczach mi niszczeje”). Gdy Michał zwraca jej uwagę, że pan Leszek Ż. częstuje dzieci papierosami, szefowa PCPR odpowiada „trzeba było nie brać”. Takie podejście pracownika socjalnego trudno pogodzić ze słowami samej Tatiany Neumann, która w wywiadzie udzielonym Radiu Gdańsk w sprawie dzieci małżeństwa Stolc twierdziła, że do każdego sygnału o złym traktowaniu należy podchodzić poważnie.
- Szkoła zgłosiła ten fakt do mnie - mówiła w 2012 roku Tatiana Neumann.
- Ja jestem urzędnikiem i spełniam swoją rolę. Moją rolą jest ochrona dzieci - kończyła.
Pytanie jaką rolę spełniała Tatiana Neumann, gdy przynajmniej od 2012 roku napływały do niej sygnały dotyczące nieprawidłowości w domach prowadzonych przez małżeństwo Ż. Tym bardziej, że w niedawnym reportażu TVN „Uwaga” zapytana o znajomość z Jolantą Ż. odpowiedziała.
- To jest moja koleżanka, z którą znamy się od dziecka, nie wyrzeknę się tej znajomości.
Źródło: Dodatek Pomorski Gazety Polskiej Codziennie
#Sławomir Neumann
#rodzinne domy dziecka
#Tatiana Neumann
Maciej Kożuszek,Sebastian Dadaczyński