Jestem zdumiony, a nawet zdruzgotany bezrefleksyjnym działaniem wielu, zbyt wielu moich rodaków. Kiedy widzę kolejne tęczowe, KOD-owe czy czarne pochody, których jedynym celem jest obalenie legalnie wybranego rządu PiS-u, wciąż nie mogę uwierzyć w kosmiczną niefrasobliwość sporej części naszego społeczeństwa. Rozumiem oderwanych od koryta „opozycjonistów”. Pojmuję strach złodziei i aferzystów, czujących dziś na plecach oddech CBA czy prokuratury. Ale znakomita większość demonstrantów to zwykli ludzie, a nie beneficjenci starego układu. Czy naprawdę chcieliby powrotu do władzy Donalda Tuska, Ewy Kopacz et consortes? Ponownego przyzwolenia na kręcenie lodów, rozbrajanie armii, genderowe fanaberie? Na lokajskie podporządkowanie się Brukseli i Berlinowi, z demontażem naszego państwa i imigranckim osadnictwem na wielką skalę? I to akurat w momencie, kiedy działając razem, możemy się przed tym uchronić? Rozliczajmy rząd z obietnic, ale nie rozwalajmy stabilności kraju.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#polityka
#gender
#KOD
Lech Makowiecki