Za każdym razem, gdy w Europie Zachodniej dochodzi do tragedii z udziałem imigranckich/islamskich sprawców, obserwujemy medialne zaciemnianie prawdy o ich pochodzeniu czy motywach działania. I tak w Kolonii zupełnie przemilczano sekscesy z udziałem śniadolicych młodzieńców.
Dopiero nacisk opinii publicznej spowodował reakcję władz (z mizernym zresztą skutkiem). Z kolei krwawe zajścia w Brukseli i Nicei wywołały zrazu całą serię medialnego bełkotu, mającego zasugerować rzekomą europejskość zamachowców. Ataki afgańskiego nożownika w pociągu (Wuerzburg) i irańskiego egzekutora (Monachium) złożono na karb szaleństwa sprawców, zupełnie oderwanego od religii czy ich pochodzenia. A w tym ostatnim wypadku zrobiono z bandyty drugiego Breivika i Niemca zarazem. Każdy psychiatra potwierdzi, że osobnik przeprowadzający samobójczy atak jest psycholem, i skupi się na przyczynach, jakie popchnęły go w obłęd. Obserwując postępowanie elit Unii Europejskiej, odnoszę wrażenie, że szaleństwo zagościło również na salonach władzy.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#zamach
#terroryści
#terroryzm
Lech Makowiecki