Gazeta Polska: Roman Tuska » CZYTAJ TERAZ »

Do Arłamowa Milik przyleciał... helikopterem

Piłkarze reprezentacji Polski na zgrupowanie do Arłamowa docierają w najróżniejszy sposób.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Piłkarze reprezentacji Polski na zgrupowanie do Arłamowa docierają w najróżniejszy sposób. Większość przyjechała samochodami, część pociągami i samolotami do Rzeszowa skąd odbierali ich kierowcy. Wszystkich przebił jednak Arkadiusz Milik. Napastnik Ajaxu Amsterdam na zgrupowanie dotarł śmigłowcem!

Tuż przed południem na terenie hotelowym wylądował mały śmigłowiec z Milikiem na pokładzie. Zawodnika odebrał dyrektor reprezentacji Polski Tomasz Iwan, który podjechał po niego Meleksem.

Lądowisko dla helikopterów powstało w Arłamowie jeszcze za czasów komuny, kiedy aparatczycy z wszystkich krajów socjalistycznych spotykali się tu na polowaniach. Ba, śmigłowce wykorzystywane były nawet jako sprzęt pomocniczy podczas strzelania do zwierząt. Wiele jeleni i saren upolowano w tych okolicach właśnie dzięki helikopterom, z których partyjniacy mogli wygodnie celować do uciekającej zwierzyny.



Nazwę Arłamów w czasach PRL u znali wszyscy. Mieścił się tam bowiem Ośrodek Wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów, oznaczony kryptonimem W-2. W latach 70. rozbudował go ówczesny premier Piotr Jaroszewicz, dla którego Arłamów był ulubionym miejscem wypoczynku. Teren ośrodka zajmował 30 tys. hektarów, a na jego obszarze leżało 12 wsi wyludnionych po akcji „Wisła”. Ogrodzenie miało długość 120 km i było tak skonstruowane, że zwierzęta mogły przez nie przejść do środka, ale nie miały możliwości wyjścia. W luksusowym ośrodku w Arłamowie internowany był Lech Wałęsa.

 



Źródło: niezalezna.pl

asz