Stereotypowe opowieści o „bezdomności po polsku” podsuwają nam przed oczy obrazy ludzi, którzy „sami sobie są winni”: pijących alkoholików i aktywnych narkomanów, niebieskich ptaków, bywalców zakładów karnych przebywających chwilowo na wolności, ludzi zbyt lekkomyślnych i za mało pracowitych, by utrzymać się na powierzchni rzeczywistości. Tyle że ten obrazek wyrywkowo oddaje realia choroby polskiej współczesności, jaką jest chroniczna bezdomność. Instytucjonalne ograniczenia państwa i bezwzględność rynkowych realiów ściągają słabych na dno. Bezdomność jest jego przerażającą częścią.
Kilkanaście dni temu w serwisie
Ngo.pl, traktującym o sprawach trzeciego sektora, ukazał się przejmujący artykuł Adriany Porowskiej, dyrektorki Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, zatytułowany „Dość opowiadania bredni o bezdomności! Potrzebujemy przemiany myślenia”. Media, społeczeństwo i urzędnicy chętnie znajdują dla bezdomności wyjaśnienie w alkoholizmie, lenistwie, wyuczonej bezradności. Czy to wyjaśnia rzecz od podstaw?
Autorka wyraziście nakreśliła problem: „Znam zarówno osoby trzeźwe od lat, które nadal znajdują się w placówkach dla bezdomnych, jak i czynnych alkoholików piastujących wysokie, dobrze płatne stanowiska, posiadających mieszkania i rodziny. Zdiagnozowanie uzależnienia i leczenie nie powoduje wyjścia z bezdomności. Uporczywe dążenie do wykazania, że wśród osób bezdomnych wielu ludzi jest uzależnionych od alkoholu, podyktowane jest chęcią usprawiedliwienia wad systemu”.
Bezdomnym potrzebne mieszkanie
Zdaniem Porowskiej do wyjścia z bezdomności potrzebne jest mieszkanie. Właśnie z powodu strukturalnej niemocy państwa na ulicy rocznie umiera w naszym kraju blisko 100 osób. I to nawet w trakcie łagodnych zim. Zasoby komunalne samorządów są niewystarczające, a nasza polityka socjalna – rachityczna. Jednym z największych antyspołecznych skandali III Rzeczypospolitej jest to, że w odróżnieniu od wielu cywilizowanych krajów zachodnich nie buduje się u nas tanich mieszkań na wynajem.
Lokator bardzo często zależy od prywatnych właścicieli. Nie należy zakładać ich złej woli, ale wiadomo, że inaczej niż w wypadku instytucji takie lokum jest bardziej niepewne – właściciele mogą zechcieć nagle je sprzedać, oddać dorastającemu dziecku itp. Z drugiej strony bardzo niskie polskie pensje, a coraz częściej także praca na umowach cywilnoprawnych uboższych Polaków, nie tyle powoduje, że ich zdolność kredytowa jest żadna, ile wpływa na to, że długotrwale nie stać ich na wynajem mieszkań. To czynniki systemowe, które czynią bezdomność możliwą.
Raz jeszcze Porowska we fragmencie, który powinien wybrzmieć nie tylko na branżowym portalu dla trzeciego sektora: „Ludzie skazywani są na wieloletni pobyt w schroniskach dla osób bezdomnych. Tak jakby schronisko było karą za chorobę i biedę. Ponieważ nie prowadzę instytucji penitencjarnej, ale placówkę pomagającą ludziom wyjść z kryzysu, nie podoba mi się takie podejście. […] Nie prowadzimy w Polsce przeciwdziałania bezdomności. Dzieci, a później młodzi ludzie, którzy w tej chwili przebywają w dysfunkcyjnych rodzinach, placówkach opiekuńczych i resocjalizacyjnych, a których sytuacja tak wiele osób wzrusza, niestety nadal mają dużą szansę na to, aby w przyszłości skorzystać z oferty schroniska dla osób bezdomnych. Tyle że jako dorosłe osoby już nie będą wzruszać, lecz wzbudzać odrazę, niechęć lub obojętność”.
Warto ten głos dopełnić danymi z wydanego niedawno raportu „Bezdomność chroniczna w ogólnopolskim badaniu socjodemograficznym osób bezdomnych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej 2013”, przygotowanego przez Jana Herbsta i Julię Wygnańską. Dokument powstał na podstawie danych surowych zebranych w lutym 2013 r. podczas ogólnopolskiego ustalania liczby osób bezdomnych.
Czym jest bezdomność chroniczna?
W Polsce nie rozróżniało się do niedawna między tym typem bezdomności a zwykłą bezdomnością. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych. Tam za osobę bezdomną chronicznie uznaje się każdego, kto jest bezdomny dłużej niż rok i wykazuje jakąś cechę wykluczającą (ang. disabling condition) lub w ciągu ostatnich trzech lat doświadczył co najmniej czterech epizodów bezdomności i również wykazuje cechę wykluczającą.
Do tego rodzaju cech Amerykanie zaliczają: zaburzenia spowodowane nadużywaniem substancji, zaburzenia psychiczne, zaburzenia rozwoju, choroby przewlekłe lub niepełnosprawność (także kilka tych cech naraz). Co ważne, w o wiele bardziej liberalnych Stanach osoby bezdomne chronicznie są uprawnione do skorzystania ze specjalistycznych świadczeń i programów różniących się od tych kierowanych do osób po prostu bezdomnych. Działa nawet odpowiednia instytucja, Amerykański Federalny Urząd ds. Rozwoju Miast (HUD), która jest odpowiedzialna za finansowanie lokalnych koalicji na rzecz likwidowania bezdomności.
Ważne dopowiedzenie: właśnie w USA, na początku lat 90. XX w., staraniem dr. Sama Tsemberisa w Nowym Jorku powstał specjalistyczny program, który skutecznie i trwale wyprowadza z bezdomności właśnie ludzi bezdomnych chronicznie. Program ten nazywa się „Najpierw mieszkanie”. Obecnie jest powtarzany z sukcesem w wielu miejscach na całym świecie.
Herbst i Wygnańska przyjęli w swoim badaniu definicję bezdomności, która obejmowała dwa kryteria spełniane łącznie, czyli długość bezdomności przekraczającą trzy lata oraz uzależnienie deklarowane wśród przyczyn bezdomności. Różni się ona nieco od wyjściowej, dlatego że polskie instytucje nie dysponują tak pełnymi informacjami o bezdomności jak amerykańskie. Równocześnie autorzy polskiego raportu przypominają, że przedłużająca się bezdomność oznacza stały/trwały brak zaspokojenia elementarnych potrzeb fizjologicznych i bezpieczeństwa, naruszenie godności ludzkiej oraz głębokie wykluczenie społeczne.
Często to nie nałogi czy psychiczne zaburzenia stanowią przyczynę bezdomności, ale – przeciwnie – są jej wysoce prawdopodobnym skutkiem. „Z chwilą wejścia w sytuację bezdomności rośnie ryzyko wystąpienia problemów zdrowotnych, wiktymizacji, niedożywienia, skrajnego wyczerpania oraz zaostrzenia zaburzeń psychicznych i uzależnień. Zdrowie psychiczne osób bezdomnych szybko się pogarsza, a w grupie najbardziej narażonej są ludzie chronicznie bezdomni” – stwierdza Tsemberis, cytowany przez autorów raportu.
Wykluczone, bezdomne, bezradne
Najprawdopodobniej największa liczba osób trwale bezdomnych żyje w Polsce na Dolnym i Górnym Śląsku, między Łodzią a Poznaniem, wokół Poznania, na południowy wschód od Bydgoszczy, w południowych okolicach Trójmiasta oraz na południe od Szczecina. Większość z nich ma wykształcenie zawodowe, a dopiero następnie podstawowe, średnie i niepełne podstawowe. Jako najczęstszą przyczynę bezdomności podawali oni w ankietach: uzależnienia, eksmisje i wymeldowania, konflikty rodzinne, brak pracy, zły stan zdrowia, niepełnosprawność, opuszczenie zakładu karnego, zadłużenie, przemoc w domu, utratę noclegu w byłym miejscu pracy, opuszczenie placówki opiekuńczo-wychowawczej.
O skali szczegółowości raportu świadczy również to, że pokazano w nim źródło zarobków osób trwale bezdomnych, także pod kątem rozróżnienia na płeć. I tak „mężczyźni mimo bezdomności chronicznej są osobami samodzielnymi, które potrafią zapewnić sobie jakieś dochody (głównie nieformalne) – tego wymaga przetrwanie na ulicy”. Z kolei trwale bezdomne kobiety częściej deklarowały posiadanie zasiłków z pomocy społecznej, dochody ze zbieractwa i żebractwa oraz pracę na czarno, rzadziej zatrudnienie, emeryturę lub rentę, świadczenia ZUS oraz brak jakichkolwiek źródeł dochodów. To znamienne, ponieważ potwierdza ogólną tendencję związaną z bezrobociem – są nim w większym stopniu zagrożone kobiety niż mężczyźni.
Bezdomność, jak wiele innych polskich bolączek, jawi się dziś jako „problem prywatny”. Ale w rzeczywistości takim nie jest. Bezdomność nie przydarza się jako „kara za grzechy”, jest skomplikowaną strukturą zależności, potencjalną pułapką na ludzi, którzy wypadają poza obręb społeczeństwa. Tak, często to ludzie z niższych warstw społecznych. Ale to świadczy jedynie o tym, że w ciągu ponad ćwierćwiecza III RP zbudowaliśmy realia społeczno-gospodarcze o „znacznym ryzyku bardzo wysokiej przegranej”. To dla nikogo nie jest dobra wiadomość.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Krzysztof Wołodźko