W ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Vive Tauron Kielce wygrało z SG Flensburg Handewitt 29:28 (14:13). Tym samym Polacy wywalczyli awans do Final Four. W pierwszym meczu w Niemczech był remis 28:28.
Pierwszy mecz był prawdziwą, zaciętą bitwą. Drugi tak samo. Trzeszczały kości, walczono na całego. Dokładnie tak, jak zapowiadał przed meczem gwiazdor kieleckiego zespołu Michał Jurecki.
O wygraną nie było łatwo. Vive zagrało bez swojego asa Karola Bieleckiego, który we Flensburgu doznał urazu kolana. Jak trudno było zastąpić bombardiera, który w tegorocznej Lidze Mistrzów rzucił aż 68 bramek, pokazał już początek meczu. Kielczanie nie byli w stanie odskoczyć od rywali, bo fantastycznie bronił ich rzuty Mattias Andersson. W pierwszej połowie bramkarz Flensburga obronił aż trzy rzuty karne!
Ciężko było też na początku drugiej części meczu. Andersson obronił kolejnego karnego i jego koledzy wyszli na prowadzenie 15:14. Wtedy Vive zaczęło grać mądrzej, szanowali piłkę i nastawiali się na szybkie kontry. Po 40 min gry było 19:16 i przewagę, choć wciąż topniejącą, udało dowieźć się do końca.
Ostatni gwizdek nie zakończył emocji, bo doszło do wielkiej szarpaniny i przepychanek z Niemcami z udziałem zawodników i sędziów.
Źródło: niezalezna.pl
asz