Samba, sweet focie z kibicami i Sławomir Szmal jako wodzirej. Polscy piłkarze ręczni spontanicznie świętowali wczoraj awans do igrzysk w Rio de Janeiro. Dokonali tego jako pierwsi przedstawiciele dyscypliny zespołowej z naszego kraju. Polacy pokonali Chile 35:27 (19:13) w meczu rozgrywanego w Gdańsku olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego.
To ich drugie zwycięstwo - w piątek wygrali z Macedonią 25:20. Mecz miał przebieg taki, jak wszyscy z góry zakładali. Polacy od początku do końca meczu mieli wyraźną przewagę nad trzecim zespołem Igrzysk Panamerykańskich. Niespodzianką było tylko to, że mecz był niesłychanie ostry. Obie drużyny zostały w sumie ukarane 32 min. kary, co jest dość rzadko spotykanym wyczynem. Nie mający nic do stracenia Latynosi walczyli, jak lwy. Ich ławka rezerwowych przeżywała mecz, jakby mecz z o kilka klas lepszymi Polakami miał zadecydować o mistrzostwie świata. Nic to nie dało i to biało-czerwoni świętowali po meczu razem z kibicami.
Polscy szczypiorniści po meczu pobiegli do kibiców, którzy śpiewali razem z nimi "Sambę de Janeiro" puszczoną z głośników na Ergo Arenie. Piłkarze ręczni biegli na trybuny, gdzie kibice robili sobie z nimi selfie. Sławomir Szmal złapał mikrofon i oprócz okrzyków radości, skierował też do kibiców krótki apel.
- Przyjdzie jutro do hali an mecz z Tunezją. Obiecujemy, że nie odpuścimy i zagramy na maksa, bo zależy nam na zajęciu pierwszego miejsca w turnieju kwalifikacyjnym - obiecał "Kasa".
Tunezyjczycy dokonali wczoraj historycznego wyczynu. Odkąd rozgrywane są turnieje kwalifikacyjne do igrzysk olimpijski, za każdym razem awans wygrywały w nich zespoły z Europy. Wicemistrzowie Afryki złamali tę zasadę, wygrywając wczoraj z Macedonią 32:26. Taki wynik strasznie zasmucił kolorową i głośną grupę kibiców tego małego państwa. W Gdańsku było ich prawie 300, a po meczu widać ich było na sopockim Monciaku, gdzie zapijali smutki, po sensacyjnej porażce.
Największym wygranym imprezy jest nowy selekcjoner Polaków Talant Dujszebajew. Kirgiz poustawiał naszą drużynę po swojemu, zaskakując kibiców - w meczu z Macedonią na pozycji rozgrywającego ustawił skrzydłowego Przemysława Krajewskiego, a wczoraj Macieja Gębalę. Obaj spisali się fantastycznie. Dujszebajew w meczu z Chile zdenerwował się tylko raz, kiedy przy zmianie "lotnego bramkarza" nasza bramka niespodziewanie została na chwilę pusta i Chilijczycy rzucili nam gola. Po meczu selekcjoner już o tym nie pamiętał i cieszył się razem ze swoimi zawodnikami.
Źródło: niezalezna.pl
asz